Przygotowując
drugie słuchowisko na
podstawie "Thorgala", studio Sound Tropez nie zapomniało o
krótkim epizodzie pt. "Prawie raj", który powstał
jako dopełnienie albumowego wydania "Zdradzonej czarodziejki".
Tym samym kontynuację dźwiękowej adaptacji komiksu Jeana Van
Hamme'a i Grzegorza Rosińskiego otwiera przygoda w znajdującej się
poza czasem grocie, a dopełnia
historia znana z albumu "Trzech starców z krainy Aran".
Opowieść o
tym, jak Thorgal trafia do trzech sióstr żyjących we wnętrzu
góry, rozgrywa się trochę poza chronologią, dlatego w przypadku
realizacji słuchowiska należało podjąć jakąś konstruktywną
decyzję o umiejscowieniu jej w czasie. Odpowiadający za adaptację
i scenariusz Grzegorz Brudnik postanowił uczynić z niej tylko sen,
na swój sposób proroczy, dzięki czemu sprytnie uciekł od problemu
"zgubionego roku" w życiorysie bohatera. Czasami
najbardziej ograne pomysły i najprostsze rozwiązania są najlepszym
wyjściem z sytuacji, tutaj jednak wydaje się być to zabieg trochę
obracający w niwecz dramatyzm tej historii. Raz, bo "przecież
to tylko sen", jak mówi sam Thorgal, dwa, bo o tym, że mamy do
czynienia jedynie z wizją, która go nawiedziła, dowiadujemy się
już na samym początku. W związku z powyższym tragedia Skadii,
dziewczyny, która nie chciała uwierzyć swoim siostrom, że jest
skazana na wieczne więzienie i marzyła, by zobaczyć słońce i
niebo, nie chwyta tak bardzo za serce, a muszę przyznać, że
zakończenie tej historii zawsze wywoływało we mnie smutek i w
mojej opinii jest to jedna z mocniejszych scen w całej serii.
Co ciekawe,
przy okazji adaptowania "Prawie
raju" scenarzysta pozwolił sobie na pewną drobną ingerencję
w świat "Thorgala". Jest nią wprowadzenie do fabuły
Hierulfa Myśliciela, któremu głos użyczył nie kto
inny, jak sam Grzegorz Rosiński. Wydaje mi się, że jego głos
został odrobinę przetworzony (chociaż może to kwestia wycinania
oddechów na etapie obróbki dźwiękowej), ale naprawdę
miło, że mógł wystąpić w słuchowisku, no i jeśli wszystko
pójdzie dobrze, będzie miał chyba okazję to powtórzyć, bo
Hierulf to przecież postać,
która pojawia się dopiero w albumie "Aaricia", a potem w
"Wilczycy" i "Strażniczce kluczy". Nie mniej
jednak, pomysł z wprowadzeniem na tym etapie cyklu wysłannika
Althingu jest jak najbardziej zasadny, ponieważ w tym czasie musiał
on być już mieszkańcem wioski w Northlandzie, chociaż Jean Van
Hamme "wymyślił go" znacznie później. Tyle tylko, że
belgijski scenarzysta nadał mu cechy mędrca, który przedkłada
intelekt nad mięśnie i uważa, że rozum mężczyzny jest jego
największym orężem. Zdziwił mnie zatem fakt, że w
słuchowisku Hierulf jest sparingpartnerem Thorgala w walce na miecze
i zupełnie nie mogę sobie wyobrazić tego kościstego, tyczkowatego
starca ścierającego się z młodzieńcem w sile wieku. W dodatku
wspomina, że znał Thorgala, kiedy ten miał siedem lat, co jest
niemożliwe...
Trochę
zmian w fabule odnaleźć można również w historii rozgrywającej
się w krainie położonej nad jeziorem bez dna. Nie zawsze jasnych,
czasem zmieniających sens oryginalnego scenariusza. Zdaję
sobie sprawę, że są to kwestie, które w większości przypadków
mogą zostać niewychwycone przez słuchaczy, mimo wszystko chciałbym
zwrócić uwagę na trzy z nich. Jedna z dopisanych scen rozgrywa się
w karczmie, jeszcze przed prezentacją dziesięciu śmiałków,
którzy przybywają na wezwanie Życzliwych. W zasadzie nie miałbym
nic przeciwko niej, poza tym, że jest klasyczną sceną karczemnej
awantury, jakich Van Hamme po prostu unikał i chyba jedyną, którą
mógłbym określić jako zbędną. Jak jednak rozumiem, miała ona
na celu przedstawienie trójki postaci – Karshana d'Urizen (o dziwo
z mieczem, a nie toporem), Volsunga de Nichor i Sigurda – jeszcze
zanim przystąpią do pierwszej próby władców krainy Aran.
Zastanawiające jest tylko, że Sigurd przedstawia się jako
krzyżowiec, co sugerowałoby, że mamy co najmniej początek XII
wieku... W dodatku jest to ryzykowne posunięcie, zważywszy na
wydarzenia mające obecnie miejsce w "Światach
Thorgala",
zwłaszcza w serii "Kriss
de Valnor". Z kolei
za nadinterpretację uważam fakt, jakoby Strażniczka Kluczy miała
pomóc Thorgalowi, umieszczając przejście do drugiego świata za
bramą, która jej zdaniem była najmniej "przyjazna".
Nawet jeśli byłaby to słodka tajemnica. Trochę inny sens mają
też słowa przestrogi, jaką czarnowłosa klucznica daje naszemu
bohaterowi. W komiksie Strażniczka mówi, że "są
dwa sposoby do tego, by zwyciężyć: ten, który prowadzi do triumfu
i ten, który wiedzie do poświęcenia".
W słuchowisku natomiast padają słowa, że "zwyciężyć
można na wiele sposobów, ale nigdy bez całkowitego poświęcenia".
To jedna z kwestii, którą bardzo dobrze pamiętam i od razu
zwróciłem uwagę na rozbieżność między nimi. W dodatku mają
ona związek ze wcześniejszą wypowiedzią Thorgala, konkretnie w
sytuacji wyjawiania swojej tożsamości przed drugą próbą
Życzliwych, kiedy mówi on, że nie chce ani triumfować, ani
zwyciężać, tylko szuka sprawiedliwości. Tymczasem próżno szukać
sensu tych słów w wypowiedzi naszego bohatera granego przez Jacka
Rozenka.
Tym, co
niezmiennie może się podobać w słuchowisku to plastyczny język
narracji prowadzonej głosem Mirosława Czyżykiewicza oraz bardzo
realistyczne udźwiękowienie każdej ze scen. Klimat budują zarówno
wszelkiego rodzaju odgłosy, a także klimatyczna i dobrze dobrana
muzyka, choć tym razem pochodząca wyłącznie z biblioteki Audio
Network. Jeśli chodzi o aktorów, to nie mam złudzeń, że Jacek
Rozenek bardzo dobrze czuje się w skórze Gwiezdnego Dziecka. Lepiej
niż w pierwszej części wypada trochę mniej egzaltowana Maria
Niklińska. Być może pomogła jej w tym trochę linia dialogowa,
m.in. fajnie rozpisana żartobliwa rozmowa młodej pary na samym
początku historii. Dobry casting zaowocował trafnie dobranymi
głosami do pozostałej części obsady. Na przykład w głosie
Mirosława Zdrojewicza jako Karshana d'Urizen wyraźnie słychać
groźnego wikinga. Trochę poniżej moich oczekiwań wypadł Jarosław
Boberek jako Jadawin, którego możliwości zapowiadały bardziej
wyrazistą kreację. Wreszcie za mało jadowity jest głos Miłogosta
Reczka jako Wolsunga de Nichor. To postać do szpiku kości zła,
perfidna, wręcz odrażająca.
Moim zdaniem najbardziej wyrazista w tej historii, czego niestety nie
słychać.
Fajnym
elementem pojawiającym się w tym słuchowisku jest kołysanka,
którą Aaricia pamięta z dzieciństwa. Jest to właśnie jedna z
takich rzeczy, które definiują słuchowiska, a których próżno
szukać w narracji komiksowej, opartej wyłącznie na obrazie i
słowie pisanym. Chociaż w "Młodzieńczych
latach"
Yann próbował włożyć w usta
czarnowłosego skalda słowa piosenki, to jednak bez melodii i
dźwięku śpiewu był to na mój gust zabieg nieszczególnie
trafiony. Tymczasem kompozycja muzyki do kołysanki mamy Aaricii,
melodyczny głos Marii
Rumińskiej z zespołu Shannon i
ujmujący śpiew jej córeczki, wprowadzają słuchacza w
niepowtarzalny nastrój. Myślę, że pomysł z wplataniem w
słuchowiska piosenek
powinien pojawiać się częściej. Oczywiście bez nadmiernej
przesady, ale być może producenci powinni
o tym pomyśleć.
Z kolei na
etapie udźwiękawiania
kolejnych scen, dźwiękowcy natrafili po raz kolejny na
nieprzewidziane w komiksie problemy z akustyką nietypowych miejsc,
co spowodowało konieczność zabawy pogłosami. Sytuacja z
eksperymentem dźwiękowym miała miejsce już w pierwszym
słuchowisku, kiedy trzeba było tak zmodulować głos Pana Trzech
Orłów, żeby słuchacz "nie
domyślił się",
że jest nim kobieta. Trochę podobnie jest tutaj, kiedy Czarny Pan
prawie wcale się nie odzywa, by słuchacz nie dowiedział się zbyt
szybko, kto kryje się pod garnczkowym
hełmem. Mam jednak na myśli jeszcze coś innego. Moim zdaniem
dźwiękowcy mogli lepiej poradzić sobie przy próbie oddania
dźwiękiem niezwykłości Wyspy Wirów, na której słychać dziwne
echo. Nasila się to w miejscu między światami (niestety błędnie
określanym tu jako "Międzyświat"),
gdzie Thorgal spotyka po raz drugi na swej drodze Strażniczkę
Kluczy. W tym przypadku dźwięk jest chyba aż nadto falujący i
trochę mnie drażnił. Zastanawiam się, jak lepiej można było
wybrnąć z tej sytuacji...
Koniec
końców nie sposób odmówić studiu Sound Tropez solidnego
przygotowania kolejnej dźwiękowej uczty dla miłośników dobrych
słuchowisk. W oparciu o ciekawy komiks po raz kolejny zrealizowali
udane słuchowisko. A przy okazji namówili Grzegorza Rosińskiego do
namalowania nowego obrazu, wykorzystanego na okładce pudełka, w
którym znajdziemy płytę CD i rozrywkę na prawie trzy godziny.
Oby tak dalej.
"Thorgal: Prawie raj, Trzech starców z krainy Aran"
Obsada: Jacek Rozenek (Thorgal), Maria Niklińska (Aaricia), Natalia
Rybicka (Ingrid), Julia Kamińska (Skadia), Sylwia Nowiczewska
(Ragnhilda), Grzegorz Rosiński (Hierulf), Jarosław Boberek (Jadawin),
Marieta Żukowska (Strażniczka Kluczy), Mirosław Zbrojewicz (Karshan
D'Urizen), Miłogost Reczek (Volsung de Nichor), Robert Czebotar (Sigurd)
W pozostałych rolach:
Krzysztof Banaszyk, Mariusz Bonaszewski, Sebastian Cybulski, Tomasz Sobczak, Łukasz Talik, Jan Janga Tomaszewski, Stanisław Elsner Załuski, Jacek Zawada, Wojciech Żołądkowicz
Narrator: Mirosław Czyżykiewicz
Krzysztof Banaszyk, Mariusz Bonaszewski, Sebastian Cybulski, Tomasz Sobczak, Łukasz Talik, Jan Janga Tomaszewski, Stanisław Elsner Załuski, Jacek Zawada, Wojciech Żołądkowicz
Narrator: Mirosław Czyżykiewicz
Koncepcja i produkcja: Sound Tropez
Reżyseria: Marcin Kardach
Adaptacja komiksu i dialogi polskie: Grzegorz Brudnik
Udźwiękowienie:
Marcin Gontarz, Martyna Gromotka, Marcin Kardach
Muzyka: Audio Network
Miks: Krzysztof
Podsiadło
Cena: 29,90 zł
Pomimo pewnych zgrzytów, widać że jest to profesjonalne słuchowisko. I choć to wspaniałe, że tylko w Polsce ukazują się audiobooki komiksowe, osobiście traktuję je jako typowe "odgrzewanie kotletów". Bo w sumie do kogo to jest skierowane? Do fanów, którzy Thorgala znają na pamięć (to ja), czy zupełnie nowego odbiorcy?... Tylko, że ten ostatni raczej nie kupi tego audiobooka. Będzie wolał wydanie papierowe lub zupełnie inny tytuł "niekomiksowy". Tak mi się wydaje.
OdpowiedzUsuńTak czy owak, brawa dla studia za wytrwałość!