Wydawnictwo Le Lombard przedstawiło okładkę 35 albumu serii "Thorgal" zatytułowanego"Le feu écarlate" ("Szkarłatny płomień"). Komiks, do którego scenariusz napisał Xavier Dorison, będzie miał 54 plansze, a jego premiera na rynku frankofońskim zaplanowana jest na 10 listopada. W Polsce powinien się ukazać w tym samym miesiącu.
Wygląda fajnie z małym 'ale. Dlaczego Aniel nie ma drugiego oka? Oślepł na jedno? Nie dość że niemowa to jeszcze półślepy?
OdpowiedzUsuńNo i 54 strony!!! Standard u Dorisona to 56-62, musiała być ostra walka o te dodatkowe 8 plansz, pewnie zaciekła. Zakładam, że to kompromis obwarowany milionem dodatkowych kruczków prawnych w stylu: mistrz domaluje dodatkową stronę za +150% wartości standardowej planszy z podstawach 46, albo w drodze wyjątku namaluje dodatkowych 8 plansz ale nigdy więcej, albo rozwiązują umowę z tym nieszanującym mistrzów Dorisonem... :P
Muszę się zmartwić - na ostatniej stronie Kah-Aniela, odmieniony syn Thorgala więzadła głosowa ma naprawione i już gada.
UsuńNie no, ma drugie, tylko że schowane w cieniu. W ogóle dość mroczna ta okładka.
OdpowiedzUsuńA te 8 dodatkowych stron to naprawdę dużo. Van Hamme na 46 wyrabiał się często z bardzo gęstą fabułą.
OdpowiedzUsuńJa wszystko wiem :) Ale malując Rosiński (co zresztą sam skrupulatnie liczysz) tworzy mniej kadrów na stronie niż kiedyś kiedy rysował.
UsuńDziś niezrozumiałe są dla mnie bezsensowne posunięcia marnujące dużo miejsca komiksu bez celu jak rozkładówka z 26 albumu, czy ogromne i niezbyt chwytające sceny batalistyczne z 32 albumu. Thorgal to nie Tintin z 62 planszami gdzie rysownik-scenarzysta mógł sobie pozwolić na stratę jednej czy dwóch stron. Thorgal, który zawsze dotychczas miał 46 stron - jednak tracił na fabule przy dużych rozkładówkach - które nic nie wnosiły. Nie mówię o genialnych i mających scenariuszowy sens kadrach z na przykład "Miasta zaginionego boga" czy panoramy Bag Dhadu z "Kah-Aniela", to udane i potrzebne kadry/strony.
Mam ogromny kredyt zaufania do Dorisona i cholernie boję się zawieść po tych 3 latach oczekiwania...
Ale Van Hamme, to Van Hamme. Dorison jednak to nie ta półka i jakoś nie wierzę, że upcha w tak zmyślny sposób tyle fabuły. Jak się czyta XIII, Lady S, Largo czy stare Thorgale, to jest gęsto jak w budyniu. A inni scenarzyści to robią kisiel z nadmiarem wody.
OdpowiedzUsuń