Wydawnictwo Le Lombard udostępniło okładkę ósmego albumu serii "Kriss de Valnor" zatytułowanego "Le maître de justice" ("Strażnik sprawiedliwości"). Premiera komiksu na rynku frankofońskim jest zaplanowana na 12 października. Egmont Polska przygotowuje jego wydanie na 17 października. Oficjalna zapowiedź fabuły tego odcinka przedstawia się w sposób następujący:
"Do pojedynku króla Jolana z cesarzem Magnusem wtrąca się Strażnik
Sprawiedliwości, co zmusza niedawnych wrogów do zawarcia chwilowego
przymierza. Czy obu władcom uda się przeżyć walkę z dysponującym potężną
bronią przeciwnikiem? Tymczasem Kriss i jej pomocnicy są przenoszeni
przez Górę Czasu do kolejnych alternatywnych rzeczywistości. Wszędzie
tam wojowniczka musi dokonać tego samego krwawego czynu, aby w końcu
dostać szansę na odnalezienie syna..."
Czyli krążenie w kółko, od kiedy zabrakło van Hamme'a. W sumie dobrze że zarzucili rozwiązanie tajemnicy bransoletki Alinoe, bo wyszłoby nudnie. Gdyby van Hamme wrócił i napisał do tego scenariusz, a Surżenko rysunki, byłoby dobrze. Ponieważ to niemożliwe, lepiej, by tajemnica pozostała tajemnicą niż miałaby być zrujnowana, jak to zrobili ze wszystkim.
OdpowiedzUsuńNo niestety dalej Jolanek i familiada.
OdpowiedzUsuńZ tej serii już nic nie będzie.
Szkoda.
Ja jestem ciekaw jakie są zapatrywania Rosińskiego na dalszy ciąg serii. Po najnowszym Thorgalu (tym, co wyjdzie w listopadzie) zamyka serię happy endem czy ciągnie to dalej sam lub z pomocą innych twórców (jak do tej pory)...
OdpowiedzUsuńGdyby "twórcy" mieli trochę szacunku dla Thorgala, to nawet w celach komercyjnych zamknęliby go definitywnie i zainwestowali w coś, co by nawiązywało do Thorgala ale było czymś innym. To tak jak zamiast tworzyć kontynuacje dzieł Tolkiena powstają książki czy gry, w których są elfy, krasie i inne elementy stamtąd, ale osadzone w nowym świecie. A więc z nową energią.
OdpowiedzUsuńWłaśnie postać Kriss po części dawała takie możliwośći. Na oderwanie się w końcu od tej do cna wyekspolatowanej rodzinki.
UsuńJest na tyle znaną postacią, że mogła by komercyjnie pociągnąć własny tytuł, a jednocześnie
można by przedstawić cały szereg jej przygód
w oderwaniu od głównego nurtu.
Niestety postać Aniela wiąże ją nierozerwalnie z Thorgalem, ale średnio rozgarnięty scenarzysta śmiało mógłby z tego wybrnąć.
Co do budowy zupełnie innych bohaterów od zera, jest ten problem, że świat Thorgala nie jest tak wysublimowany, hermetyczny i ciekawy jak świat Tolkiena.
Powstałby po prostu kolejny frankofon typu "Saga Valty" i nie wiele by to wniosło.
I dlatego czym prędzej połączono Kriss z jolanem, który ostatni raz dobrze wypadł w "wilczycy". Sama Kriss została zepsuta od "ukrytej fortecy" w celu uknucia długiej fabuły, służącej odcinaniu kuponów. Choć faktycznie już w "słonecznym mieczu" wypadła fatalnie przez szeroko rechoczącą gębę, niepasującą do jej tajemniczego charakteru.
UsuńMiałem na myśli serię, która nie miałaby ani jednej wspólnej postaci, wydarzenia ani przedmiotu z Thorgalem. Dziejącą się w innym świecie, lecz mogącym czymś nawiązywać. Żeby postawić tamę wyzyskiwaniu starych wątków w sposób słaby. Jak ta nieszczęsna tratwa, w której był znaleziony Thorgal. Najpierw mroczne elfy chcą ją przekuć, potem zawiera spluwę, potem apteczkę... a przecież według "gwiezdnego dziecka" uległa samozniszczeniu.
Pomysł z dodatkowymi seriami był dobry niestety został w zły sposób poprowadzony. Błędem było połączenie wątków praktycznie wszystkich serii co spowodowało ograniczenia w tworzeniu nowych historii. Scenariusze pisane są na siłe tylko po to żeby „dopiąć” wszystko w 36 albumie. Jestem zwolennikiem żeby po tym 36 albumie serie poszły w swoją stronę tzn
OdpowiedzUsuńThorgal główna - historie Thorgala i Aaricii
Louve- Louve + Tjahzi
Jolan - osobna seria
Kriss - Kriss z Anielem lub wogóle koniec serii (bo chyba w t.8 umrze?)
Młodzieńcze lata - tu można w nieskończoność przechodzić w różne momenty życia Thorgala informując przed historią pomiędzy jakimi tomami jesteśmy
One shoty - pojedyncze albumy lub dyptyki/tryptyki o bohaterach świata Thorgala
Postacie z różnych serii mogły by występować w różnych seriach ale tak aby nie w rażący sposób ingerować w historie - np Jolan i Louve mogliby spotkać się z rodzina w głównej serii itp
Thorgale potrzebują takiej „świerzości” po 10 latach słabych albumów (pojedyncze perełki t.1 Kriss i t.Młodzieńczych...)
Pozdrawiam fanów Thorgala😁
PS mam nadzieję że seria nie zostanie zamknięta a będzie dalej rozwijana poprzez nowe serie może serial tv słuchowiska ale już w sposób nie niszczący świata Thorgala😔
Unknown (Andrzej Ochal)🤪
OdpowiedzUsuńJeszcze ja, by z mojej strony definitywnie zamknąć wątek Kriss. Na żaden spin off nie cieszyłem się tak bardzo jak na Kriss, a jednocześnie żadnym się tak bardzo nie rozczarowałem.
OdpowiedzUsuńPo "Młodzieńczych" oczekiwałem niewiele i niewiele
dostałem. Seria dość równa, a raczej dość równo nudna. Chyba tylko dla zagorzałych fanów postaci Thorgala
(do której ja się nie zaliczam). Zakończyłem zakupy na "Berserkach" (po czym całość wylądowała na OLX). Czytając ostatnio (w czytelni) "Lodowy Drakkar" tylko utwierdziłem się w tym, że podjąłem dobrą decyzję.
"Louve" jest mi obojętna. Mógłbym się bez niej obejść, ale póki co mój stosunek do tego spina jest umiarkowanie pozytywny. Więc jeśli nie nastąpi jakiś wstrząs to pewnie będę ją tolerował na półce.
Wracając do Kriss, twórcy mieli moim zdaniem trzy możliwości:
1) Młodzieńcze lata Kriss. Czyli to co de facto rozpoczęło się w "Nie zapominam o niczym". Mogło to spokojnie potrwać jakieś 15-20 albumów i zakończyć
się w okolicach "Łuczników", a nawet nadciągnąć jeszcze i pokazać co się działo z Kriss pomiędzy "Łucznikami", a "Krainą Qa". I KONIEC.
2) Perypetie Kriss dziejące się równolegle z przygodami Thorgala. Czyli w pewien sposób obaj szukają Aniela. Nie idzie tego ciągnąć w nieskończoność, więc sugerowałbym jakieś 5-7 albumów. I KONIEC. Ewentualne jakiś dalsze losy Kriss i Aniela, ale jak miałoby to wyglądać, to już za dalekie rozważania. Zostawmy to.
3) Olanie Thorgala i Aniela. Kriss się odradza i przeżywa własne suwerenne przygody, w olbrzymiej części oderwane od głównego nurtu (dopuszczam jakieś drobne związki). Ilość albumów: od 1 do nieskończoności
Otóż, co robią twórcy ? Dosłownie mieszają wszystko ze sobą + znajdują dość sporo miejsca na zagospodarowanie postaci Jolana, który wyraźnie cierpi nie mając własnej serii. A ostatecznie podążają w kierunku wariantu nr 2).
I wychodzi na to, że seria powstała tylko po to by wyjaśnić co się dzieje z Kriss w czasie gdy Thorgal rozpoczyna swoją krucjatę na wschodzie.
Warto było robić całą serię ? Nie można było epizodycznie w kilku kadrach "Thorgala" od czasu do czasu pokazać, że Kriss szuka Aniela ? (oczywiście ironizuję)
Dla mnie chaos, brak konsekwencji i niestety niezbyt wysoki poziom poszczególnych tomów. A zmiany na stanowisku scenarzystów (o rysownikach nie wspominam) tylko potwierdza, że raczej mam rację.
--------------------------------
Jak ja to widziałbym SUBIEKTYWNIE. Przyznam się, że
dla mnie najlepsza opcja na Kriss to wariant nr 3), potem
ewentualnie 1), a na szarym końcu 2)
Dla mnie Kriss to wojownik - najemnik. Postać wyjęta stricte z Heroic Fantasy. Chciałbym,żeby zabijała smoki w zaczarowanych grotach, odkrywała nieznane lądy za oceanami, kradła artefakty ze świątyń szafirowych lasów i z mapą w ręku szukała skarbu na szczytach gór Kenegurhlan. A przy tym pokonywała masę pułapek, uciekała przed setkami pościgów i podrzynała przy tym wszystkim masę gardeł.
Tylko, że to nie lata 70/80-te. Dostajemy Kriss na miarę naszych czasów. Kriss matkę, Kriss kochającą, Kriss współczującą i Kriss z wielką poprawnością. Bo wiadomo,
że Thorgal to "komiks dla dzieci" i koniec końców musi zwyciężyć rodzina.
Podkreślam, to moja wizja subiektywna. Może wielu, podoba się taka wersja Kriss. Ja liczyłem na coś innego. Może, faktycznie zbyt naiwnie.
Pozdrawiam
Sorry za rozpisanie się
Chyba w tym wszystkim chodzi o ciągnięcie na siłę serii, która powinna skończyć się na około 30-tu albumach, a nie o faktyczny poziom poszczególnych (nowych) tomów. Bo o tym ostatnim decyduje w sporej mierze nasza nostalgia oraz młodość, w której poznawaliśmy klasyczne przygody Thorgala. :-)
OdpowiedzUsuńOprócz "was" są też inni. Na przykład ja. Zacząłem przygodę z Thorgalem pod koniec 2015, a mimo to różnica w jakości starych i nowych tomów jest dla mnie oczywista.
UsuńDo "strażniczki kluczy" twórcom zależało na jakości. Pomijając dęty ciąg Shaigana, w obecnych tomach wszystko wskazuje, że nie stawia się w nich na jakość. Nie dotyczy rysunków Surżenki.
No właśnie, zastanawiało mnie podejście nowych, młodszych czytelników. I skoro piszesz to co powyżej, to najwyraźniej coś jest na rzeczy. Szkoda...
UsuńDo Królestwa Scytów
UsuńSmutne to co piszesz. Ja uczyłem sie czytać na "Zdraczonej czrodziejce" (wyd. KAW, rok 1988). Wydawało mi się, że moje rozczarowanie serią w ostatnich latach wynika z pewnego sentymentu za Thorgalem z przełomu lat 80/90, kiedy zaczął być wydawnany w Polsce i po prostu nie umiem docenić nowego podejscia twórców do serii. Ale z tego co piszesz, także młodsi czytelnicy (pewnie nie dobiegasz 40 - tki, jak ja) czuja róznicę w poziomie cyklu (regres z każdym tomem). A chociażby seria o Kriss miała potencjał, rozmielony niestety na drobne. Szkoda i żal. Ciekawi mnie, jak thorgal po demolce z ostatnich lat jest odbierana przez czytelników na rynku frankofońskim. Może tam jest wiecej entuzjastów nowego Thorgala...