poniedziałek, 17 czerwca 2019

Zapowiedź fabuły "Thorgala"

Wydawnictwo Le Lombard przedstawiło zapowiedź fabuły 37 albumu "Thorgala" zatytułowanego "L'Ermite de Skellingar" ("Pustelnik ze Skellingar"), którego premiera na rynku frankofońskim jest planowana na 8 listopada. Brzmi ona w sposób następujący:

"Thorgal wreszcie wrócił do swojej rodziny, lecz zanim będzie mógł prowadzić wraz z nią spokojne życie, pozostaje mu rozliczyć się z przeszłością, a dokładnie z osobą Shaigana, bezlitosnego pirata, którym został, gdy stracił pamięć. Przez wzgląd na młodą dziewczynę, która była jego ofiarą, Thorgal wyrusza na wyspę Skrellingär. W tym odosobnionym i wrogim miejscu będzie musiał zmierzyć się z dziwnym kultem, który popycha swoich adeptów do odbierania sobie życia". 

Scenariusz komiksu napisał Yann, za rysunki odpowiada Fred Vignaux.

64 komentarze:

  1. Ostatnio zastanawiam się, czy jednak nie sprzedać wszystkiego, co wyszło po "Klatce". Serie poboczne już sprzedałem bez żalu.

    OdpowiedzUsuń
  2. Mnie byłoby szkoda tej osoby, która kupiła, serio. Po Królestwie chaosu przestałam kupować i teraz zastanawiam się, co zrobić z nadwyżką, która zalega na półkach, gdyby nie to, ze brzydzę się palenia książek wszelakich, złożyłabym z niej ofiarę jakiemuś bogu przyzwoitości. :(

    OdpowiedzUsuń
  3. Kochany Yann zaserwuje nam znowu RPG-a. :D idź na wyprawę, przeżyj przygodę, spotkaj jakiegoś gofrowatego antagonistę i go pokonaj. Mam nadzieję, że podniosą jakoś najnowsze zdradki i z tym też trzeba będzie się zmierzyć?
    Inna sprawa, że Van Hamme nie pociągnął sprawy Shaigana, sam ją właściwie zostawił po Klatce bez większych konsekwencji dla samego Thorgala. Wątek rodzinny zakończył ale co z samym bohaterem, który powinien był mieć potworne wyrzuty sumienia i choć próbować naprawiać zło, które wyrządził. Jak teraz na to patrzę, to i ten wątek był dość nieudolnie poprowadzony a Giganci rozczarowali. Jak to jest z ludzką psychiką, na ile posiadamy swój charakter a ile jest w tym wpływu otoczenia? Przecież Thorgal, mimo utraty pamięci, nadal był uczciwym facetem, który POWIENIN BYŁ brzydzić się postawą Kriss do tego stopnia, że prędzej już by taką babę zostawił a nie biernie za nią podążał i tylko coś tam pojękiwał przy oknie, obserwując swoich niewolników. Trochę zabrakło mi w tym wszystkim głębszej refleksji ale już wiele razy pisałam, że stary, dobry Van Hamme przegiął z dramą w tych albumach i zwyczajnie jej nie uniósł, bo to wciąż komiks przygodowy a nie melodramat o ludzkich dylematach.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ale przygody! Ale akcja! Co za postacie! Nie mogę się wprost doczekać! Czy mogę to przeczytać już dziś?... ;-)

    OdpowiedzUsuń
  5. Zadziwiające jak polscy fani z bałwochwalczego wręcz uwielbienia dla Thorgala, płynnie przeszli do nienawiści. Nie odpuszczają sobie żadnej okazji, żeby dowalić Rosińskiemu. Jakby pielęgnowali w sobie krzywdę. Może uważają, że Rosiński ich zdradził albo co najmniej oszukał? Bo żeby robić aż takie dramy tylko z powodu spadku jakości serii komiksowej, to jest mało prawdopodobne.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kapral,to nie chodzi o dreamy.Mysle,ze tym wszystkim co tu pisza jest po ludzku przykro.Wiesz co zrobilem z ostatnim Thorgalem?Wrzucilem do smieci.Przy calej rodzinie.Nie mam tego co Ukyojin.Nie szanuje papierku koloru twardej okladki.Thorgal przez wiele lat byl komiksem, za ktory dalbym sie pociac.Myslisz,ze jestem jedyny,ktory tam szedl z nimi w bagnach w Oczach Tanatloka?Myslisz,ze jestem jedyny co czekal na wzrok Thorgala w Wilczycy?Zemsta.Obawiam sie,ze takich jak ja jest bardzo wielu..Wiec jesli nie potrafisz zrozumiec to.....sprobuj ich szanowac

      Usuń
    2. Yann sobie robi jaja z czytelników a Rosiński, niestety, narysował te jaja i w dodatku nie skończył (mówię o tłach w Anielu). Tu akurat wielkich pretensji do rysownika ńie mam, nawet szanuję że mu sie być może nie chciało Aniela rysować jak zobaczył, co się tam podziało. To nie jest spadek jakości serii, tej serii już praktycznie nie ma! W Anielu Yann nawet raczył zapomnieć, jaka była historia Aniela i Thorgala, bo wsadził tam bezsensowny zarzut o "porzuceniu dziecka przez ojca" który nawet nie wiedział przecież o jego istnieniu a potem prawie od razu rudzył go ratować. Te wszystkie dziwaczne, bezsensowne próby wprowadzania romansów na boku? Bez podbudowy emocjonalnej (tu zwłaszcza Yann wygrywa uszkodzony toster z przeceny, bo tak głupiego wątku jak ten z "rozterkami psychicznymi" Aaricii z serii Louve to bym nawet w tanie ostatecznego upojenia alkoholowego nie wymyśliła nawet po to, by się pośmiać) i, co ważniejsze, chyba bez konsekwencji. Po tylu latach bohaterowie zmieniają się o 180 stopni a my mamy to łykać jak młode foki i cieszyć się z dowcipasków i cycków? Yannowi się nawet nie chciało wymyśleć jakiegoś sensownego spodsobu, aby Louve weszła w posiadanie tego rogu Thorgala, facet wykombinował, że tatuś da w prezencie swemu dziecięciu JEDYNĄ PAMIĄTKĘ PO PIERWSZYM SEKSIE Z ANONIMOWĄ DZIEWCZYNĄ! Serio??? Przedmiot związany z tak intymnym zdarzeniem daje się dzieciom do zabawy?
      Nowe Thorgale są do tego nudne, przegadane, wątki się urywają a konflikty i rozterki emocjonalne... nie, tam nie ma właściwie konfliktów, bo bohaterowie już nie zachowują się jak normalni, zdrowi ludzie, tylko banda niesympatycznych idiotów z amnezją!
      Dlatego uważam, że to są jaja. Nie bez przyczyny chyba komiks uważa się w wielu środowiskach za rozrywkę niższych lotów (bo dla dzieci, bo obrazki więc dla leniwych przygłupów, bo pewnie zboczone z gołymi babami i chłopami, bo miałka fabuła itd.). Jeżeli jednak z pobłażaniem na Twoje czytelnicze hobby patrzy starsza ciocia czy kolega-intelektualista to ok. Ale jeśli takie samo podejście do czytelników mają wydawcy, to ja się zaczynam zastanawiać o co tu chodzi.

      Usuń
    3. To jest tak....Ojciec pokazuje Ci co dobre,zle. Broni Cie zawsze. Nie ma,ze go cos boli i nie moze..Na szczescie mialem takiego ojca.A drugim zawsze byl dla mnie Thorgal.Nawet wazniejszym bo zawsze mowil co mysli.Wiedzial co robic....Tak do Wilczycy.A teraz czuje sie jakbym naprawde stracil ojca.Mysle,ze nie jestem jedyny...Panie Rosinski jak Pan to czytasz....Mysle wbrew pozorom,ze Tak....To przepros ludzi wez Ukyojin i mnie i napiszemy ostatni TOM Thorgala.Nie wiem jak Ukyojin ,ale ja nie chce za to pieniedzy.Juz nie bede tu wypisywac co studiowalem i co napisalem.Panie Jakubie Syty to oficjalny April..Mozemy z Ukyojin skonczyc Thorgala,a jesli ona nie chce to ja sam to zrobie...Jestem tu jakis czas.Nie podpisuje sie imieniem i nazwiskiem.....bo strach.Ale zapyta Pan Grzegorza Rosinskiego? Czy ktos bedacy w branzy wiele lat moze zamknac ta serie?Bo jest mi wstyd.I Ukyojin miala racje o rysunkach.Moj serdeczy Przyjaciel,ktory pracuje w komiksie wiele lat,popatrzyl przez chwile i powiedzial....przeciez to nie jest Thorgal.Tylko imiona sie zgadzaja

      Usuń
    4. Hej, widzisz, ja mam trochę podobnie, bo się na Thorgalu wychowałam i trochę wpłynął na moje postrzeganie miłości, związków, mężczyzn w ogóle. Ceniłam zawsze ten eskapizm thorgalowski, który pokazał nam zgrabnie napisaną przypowiastkę o facecie doskonałym, ktory miał doskonałą żonę i wspaniałe dzieci w świecie, któremu do doskonałości daleko.
      Weźmy jednak pod uwagę, że wielu czytelników moze mieć lżejsze podejście do tematu i Th to dla nich miła rozrywka przy kawce była. Takie tam, "szczelanie z uku" i ganianie po moczarach, fajne, przygodowe, czasem nawet jakaś kobieta co pokazała i fajno.
      Ale to, że my się tu za rączki potrzymamy i popocieszamy po stracie ideałów to jedno (ja wciąż przeżywam kryzys wieku średniego Thorgala, który z kochanka doskonałego zmienił się w marudnego dziada, któremu wystarczyła chwila, aby bez większych rozterek na końcu wskoczyć pod brezent jakiejś gofrowatej łaski bez charakteru, kiedy w realnym życiu mamy tyle przykładów par, które wciąż się kochając, umieją się zestarzeć z godnością u swego boku), drugie zaś to poziom tych biedactw. Bo o ile łyknęłabym z bólem serca volty charakterologiczne, jeżeli byłyby umiejętnie poprowadzone, to tych debilizmów Yanna po prostu nie kumam (a nieskromnie przyznam, że kumam sporo rzeczy). Juź to gdzieś tu pisałam - po co był romans Aaricii? To był ZAPYCHACZ, żeby drama była w chatce. A że nie trzymało to nawet poziomu telenoweli brazylijskiej ani w ogole niczego, to przemilczmy ten fakt. Czy to wpłynie jakoś na charakter bohaterki? Skąd to się wzięło u postaci tak "niezłomnej" jak ta babeczka? Czy to była miłość do tego Lundgena (ona go chyba nawet nie lubiła za bardzo!), czy ktoś Aaricię zahipnotyzował, podmienił, sklonował, nie wiem sama? Yannowi nawet nie chciało się pokazać jakiejś więzi, która mogłaby ją pchnąć w ten związek(?).
      Scenariusza raczej nie podjęłabym się pisać, bo lepszy ze mnie analityk niż twórca (choć sama coś tam skrobię, ale raczej komedie lub obyczajówkę o ludzkich dramatach), ale dziękuję za propozyjcję i pozdrawiam serdecznie. :)

      Usuń
    5. Wy tak serio? "Thorgal mi jak ojciec", "strata ideałów". No błagam! Przecież to tylko komiks. Skoro aż tak strasznie Wam się nie podoba, to przestańcie kupować. Z masochizmu się nim katujecie?

      Naprawdę, czytam te Wasze zwierzenia i wydaje się, że to są płacze porzuconego kochanka.

      Usuń
    6. Wiesz, są ludzie, którzy odbierają teksty kultury emocjonalnie, bo taki typ charakteru i potrzeby a inni znowu otwierają tomik z nudów, licząc na to, że jakaś gola baba się trafi. Umieść się sam na tej skali.
      Nie oceniaj konkretnych osób i ich postaw, tylko dzieło, nie wyznaczaj innym co i jak mają pisać. Uciekasz się do ad personam a to już jest niefajne i trochę bucowate.
      Wyżej napisałam wyraźnie, że jeżeli nowi scenarzyści zaproponowaliby sensowne rozwiązania, nawet rewolucyjne i "nie po mojej muśli", przyjęłabym je bez protestu, bo tak właśnie buduje się dobrą opowieść (vide książkowa Gra o tron, gdzie autor zmyślnie bawi się z czytelnikiem uśmiercając kolejne szlachetne postacie, ale podając dobre powody fabularne takich zabiegów, więc czytasz to i Ci smutno ale jednocześnie wiesz, że gość był "sam sobie winien" lub to z czegoś wynikało).
      Myślę, że o to chodzi fanowi, z którego postów się trochę brzydko nabijasz (i z moich też ale ok, mnie to nie przeszkadza, mogę podyskutować). :)
      I będę sobie tu pisać czasami epistoły, bo po to pan Jakub włączył sekcję komentarzy. Jak mu się znudzi i zaśnie nad elaboratami, to może kiedyś wyłączy. ;)
      A dzisiaj przeczytałam Sinozębego czy jak-mu-tam dali na chrzcie pogańskim i był nawet ok. Dostaje się mu za trochę od ludzi za Aniela ale uczciwie przyznaję, że tragedii nie ma.

      Usuń
    7. Pozwól, że będę sobie oceniał co chcę. Wasza dwójka jest tylko przykładem zjawiska, które od lat można obserwować wśród polskich fanów Thorgala, np. na forum Gildii. I to przykładem dość skrajnym, bo jeszcze nigdy nie widziałem, żeby ktoś z taką egzaltacją wypowiadał się o historyjkach obrazkowych :) Czy Wam się naprawdę wydaje, że Rosińscy i ludzie z Dargaud zaciągnęli wobec Was jakieś zobowiązanie? Że robią to dla idei i całe życie muszą Wam matkować? Nie podoba Wam się już ten komiks, to kupcie sobie inny. A jak chcecie wielkiej literatury, to poczytajcie Dostojewskiego :)

      Usuń
    8. Piszę w swoim imieniu a nie w cudzym, więc skończ z tą liczbą mnogą i szufladkowaniem. Nie wiem co się dzieje na forum Gildii, ale kiedyś na forum Thorgal.pl ludzie pisali jeszcze bardziej emocjonalne posty i jakoś to nikomu nie przeszkadzało, bo szanowaliśmy się wzajemnie. Po drugie to Ty sam zacząłeś oceniać cudze posty, więc nie dziw się, że ktoś Ci odpowie i zaprotestuje, bo czym innym jest ocena komiksu, a czym innym swojego rozmówcy.
      Co reszty to już nie będę się powtarzać, bo wiele razy o tym pisałam na tych łamach. Dodam tylko, że komiks też może być czymś dobrym i wysokiej jakości i kiedy obniża loty, mogę sobie to zauważyć w komentarzach. Zwłaszcza, gdy jest to dla wielu rzecz kultowa (zwlaszcza dla tych, ktorzy czytali w dzieciństwie). Przestań operować prostymi stereotypami i nie hiperbolizuj, bo nie liczy się gatunek a jego zawartość.
      Proponuję uszanować autora bloga o tej "historyjce obrazkowej" oraz innych odwiedzających tę stronę i zakończyć przepychanki. Nie znasz mnie, ja Ciebie, oboje nie znamy Anonima, który pisał wyżej, więc może pora przestać bawić się w arbitra contentu i sporwadzać rozmowę na oceniające innych tory. :)

      Usuń
    9. Czas uporzadkowac ten balagan.Panie Kapralu napisalem,ze byl dla mnie jak ojciec, bo mi go przypominal.Z wygladu,charakteru.Myslisz,ze tylko ja tak mialem?Moim zdaniem wiele osob znajdowalo w postaciach wykreowanych przez Van Hamma swoich bliskich.Po pierwsze komiks to sztuka.I Thorgal wzniosl go na wyzyny.Czytales Ponad kraina cieni?Kiedy personifikacja smierci mowi_JAKBY LUDZIE MIELI JAKIES PRZEZNACZENIE.Czytales Wladce gor?Czas musi pozostac sprawa bogow.I moze to nie jest Dostojewski ,bo moim zdaniem takich dziwnych porownan nie ma po co robic.Ale jest to komiks jak napisala Ukyojin dla nas dzieciakow z lat dziewiedziesiatych wyjatkowy.Uszanuj to

      Usuń
  6. ...może się wyjaśni motyw rozpoczęty w serii Louve że Louve zabije Thorgala...?!

    OdpowiedzUsuń
  7. Wszystkie nowe Thorgale to tragedia scenariuszowa rzeczywiście. Jakieś ukryte Jezusy i chmara nowych postaci bez wyrazu. Rysunki zwłaszcza Surżenki są całkiem dobre.Młodzieńcze lata i Kriss de Valnor dobrze się nawet zaczynały ale oczywiście poległy finalnie.
    To trochę jak z Terminatorem, który był kultowy dopóki nie zrobiono kolejnych części. Nie wiem kto odpowiada za dobór scenariuszy.Czy to jest też tak jak w branży muzycznej że jest jakiś tam Janusz czy Rysiek i on pisze piosenki dla wszystkich i nawet jak nie ma pomysłu to i tak zlecą jemu? No nie mieści się w głowie że ktoś pisze taką żenadę jak Sente i wszyscy odpowiedzialni za serię spieszą z gratulacjami.Mam nadzieję że Von Donnersmarck tworząc serial będzie brał pod uwagę tylko pierwsze dwadzieścia odcinków.Pozdrawiam wszystkich na forum!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Edycja - pora robi swoje i literówki były straszne... Ja za serial raczej podziękuję. To jakby w połowie filmu Batman stwierdził, że przyłączy się do Jokera i będą puszczać w Gotham fajerwerki. Thorgal jako seria stracił swój fabularny sens a główny bohater i jego otoczenie - charaktery. A co do samej ekranizacji to patrząc na to, co zrobili z Grą o tron, widzę przed oczami raczej czarny scenariusz. :(

      Usuń
    2. Z tego co pamiętam, Sente był jakimś ważnym dyrektorem w Dargaud i po odejściu Van Hamme'a sam sobie tę serię przydzielił. No więc kto niby miał go w wydawnictwie krytykować? Wszyscy mu pewnie kadzili, ale do czasu :)

      Usuń
  8. Scenariusz zawsze pisze osoba wybrana.Nigdy nie bylo co by przyszedl Rysio ipowiedzial.To teraz Thorgal stanie sie dziadem borowym I bedzie pierdolil trzy po trzy o wolnosci I milosci.PanieRosinski duze juz Pan te dzeci wychowal.Dla mnie jestes jak Thorgal.Jak Ojciec.Nawet nie przepraszaj za Aniela,to nie Twioja wina.Powiedz Narysuje jeszcze raz ostatni raz Dziecko z Gwiazd.Wedlugtego scenariusz co Ukyojin napisze,a zaakceptuje ten gowniarz z swords centralnego w Warszawie co nigdy nie pozwolil by Panu stala sie krzywda 😀

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dla Rosińskiego ten komiks nigdy nie miał innego znaczenia jak finansowego! Spinn-Offy powstały tylko dla pieniędzy. Rosiński nie jest artystą, nie ma potrzeby twórczej. Zrobił, zarobił, a teraz jego syn robi to samo! Dokładnie to samo, na powiększonych wydaniach Thorgala czy Szninkla, tylko cash się liczy. A wy naiwniacy tu o swoich marzeniach ha ha ha! Dla Van Hamme Thorgal to nie była nawet istotna seria tylko produkcyjniak bo zawsze podkreślał, że nie interesują go takie tematy, tylko komiks kryminalny... Sorry ale was oszukano!!! Tylko dowiadujecie się o tym dziś! A niechlujstwo w Anielu nie wynikało z powodu, że Rosińskiemu się nie chciało, powód jest zupełnie inny i być może kiedyś go ktoś wyjawi...

      Usuń
    2. KoffieJames, wiesz, mnie to trochę mało interesuje czy pan Rosiński rysował Thorgala na kolanach, w pozie modlitewnej, czy może siadał do pracy na ostrym kacu, kiedy komornik mu się przez komin pchał i trzeba wreszcie na czynsz zarobić. Zawsze mi się wydawało, że twórca tej klasy ma jakieś ambicje i skoro WIE jak się rysuje dobry komiks, to tę wiedzę wykorzysta bo mu będzie najzwyczajniej w świecie głupio obniżyć losy. Ale tu nawet nie o rysownika chodzi, bo z dobrym scenariuszem obronią się nawet przygody kółka i krzyżyka. Wdzięczna jestem Rosińskiemu, że temu biednemu Anielowi odebrał nawet dobre rysunki, dzięki temu nikt nie będzie dowodził, że "ale rysunki piękne więc olać fabułę, po co dymki czytać, NAPAWAJMY SIĘ ARCYDZIEŁEM MALARSTWA KOMIKSOWEGO" i albumu obronić się właściwie nie da.
      Nie wiem też, czy w wydawnictwie tym tam w Belgii czy gdzie na Ziemi Thorgal jest oprawiany w ramki czy służy jako podpórka pod nogi biurka, żeby to się nie majtało przy wydawaniu innych, ważniejszych, wiekopomnych dzieł.
      Tak, sztuka powstaje dla kasy, artyści nie jedzą trawy i muszą zapłacić podatki, ale poziom pasowałoby trzymać wlasnie po to, aby tej trawy w końcu nie konsumować, kiedy się okaże, że najnowszy album kupi garstka czytelników, z czego połowa przez pomyłkę bo im się pomyli ze świerszczykiem jakim (nieeee, spokojnie, ludzie będą kupować choćby z sentymentu, bo to seria kilkudziesięcioletnia).
      Tak, byłam naiwna jak dziecko głupie, kiedy zmieniał się scenarzysta. Po prostu w głowie się nie mieściło ja można było dopuścić takie bzdury jak te, które zaprezentowali Sente i Yann, jak profesjonaliści mogli uznać, że ludzie zaakceptują te luki fabularne, dziwaczne decyzje bohaterów, dialogi nie trzymające się nawet nie tyle charakterów postaci, co w ogóle fabuły (poważnie podejrzewam, że Yann nie czytał części albumów i dostał tylko jakieś pięciopunktowe wytyczne co do treści - albo i nie, bo po co?). Van Hamme też czasem odstawiał fuszerkę, Rosiński rysował potworki (piękna sekwencja z Gigantów, kiedy Kriss próbuje zatrzymać przy drzwiach Thorgala, miodzio!), ale przynajmniej to się fabularnie kupy trzymało.
      Jak można poważnie traktować dziełko, w którym logika leży, story arc bohaterów jest kompetnie pogrzebany a oni sami zachowują sie mniej normalnie, niż ludzik z gry The Sims, ktory lezie myć ręce do kuchni na inne piętro, kiedy obok miał umywalkę?
      Już wyżej napisałam, że wydawcy i autorzy komiksów nie traktują najwyraźniej poważnie swojej pracy. Mają widocznie takie samo zdanie o nas, czytelnikach, jak większość "dorosłych", którzy postrzegają historie w obrazkach jako zboczone opowiastki dla dużych dzieci, ktore są za leniwe żeby czytać książki, i muszą się pogapić na ilustracje.

      Usuń
    3. Oczywiście, że wydawcy nie traktują serio czytelników komiksów. Bo komiks to taka lektura dla leni, którym się czytać nie chce. Sam jestem takim leniem, wiem co mówię.

      Usuń
    4. Kapralu, wiesz, każdemu wedle potrzeb. ;)

      Usuń
    5. Nie schlebiaj sobie, że czytając familijny komiks z serii "Thorgal" obcujesz z jakimś wybitnym tekstem kultury :) Troszkę dystansu.

      Usuń
    6. Moi zdaniem był w swej klasie bardzo dobry, nie wiem czy wybitny, inaczej dorośli ludzie nie pisaliby o nim recenzji i nie zakładali blogów. Był, ale sie zmył i zostało gofrowisko, chaos i łowienie ryb. W mojej opinii, Twoja moze być inna.

      Usuń
    7. Bez przesady. Ileż tych blogów o nim powstało... Cały jeden :)

      Usuń
  9. No to wszyscy pojechali :) Pojechałbym i ja, jednak tego nie zrobię. Wszyscy wiedzą i czują, że seria obniżyła loty. Nie zmienia to jednak faktu, że na każdy kolejny album czekam, kupuję i czytam od razu po przyjściu. Tak jak dla większości tutaj, Thorgal jest wspomnieniem młodości, szukania w kioskach nowych albumów i czytania po kilkanaście razy jednego zeszytu. W zasadzie każdy nowy album to podróż sentymentalna, która po przeczytaniu się kończy. Nie podoba mi się wiele nowych wątków, ale szanuję decyzje Pana Grzegorza i doceniam, że wkłada mnóstwo energii żeby dalej ciągnąć to co zaczął. Szkoda, że już nie zobaczę jego kreski w nowych albumach, bo każdy był wizualnie wyjątkowy, bez wyjątku :) Więc, czekam na kolejny album, chociaż, podejrzewam, że mimo słabszej fabuły bardziej będzie mi przeszkadzał brak kreski Pana Grzegorza.
    Zawsze zastanawiało mnie jak odbierze Thorgala nowe pokolenie, bo tak jak wspomniaem wcześniej, dla mnie jest to ważny punk w życiorysie. To jest trochę tak jak z grami komputerowymi. Obecne pokolenie mówi, że już nie robi się dobrych gier, ale pytając jakie były dobre jedni powiedzą że te które były robione przed 2000 rokiem a inni że to przed 2010 rokiem. Wszystko zależy kiedy zaczęliśmy przygodę, która odcisnęła na nas piętno :) Kończąc wątek, moja córka nie ma problemów z Thorgalem i nie czuje ogromnego spadku jakości (czytała główny wątek).
    Więc może jesteśmy starymi dziadami, którym przeszkadza zmieniający się świat i trzeba ponarzekać? (podłączyłem się do grupy narzekającej na koniec żebyście mnie nie zjedli :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Wiadro pomyj większość wylewa od dawna. A i ja mam ochotę czasem wylać jakieś dwa wiaderka szamba to lepkiego szajsu, jaki nam serwują kolejni scenarzyści. Kreska Pana G. Rosińskiego też już nie tak dobra, jak dawniej (lub za dużo eksperymentowania). Jednakże, tak jak Szanowny przedmówca, ja pomimo prawie 40 lat na karku, nadal czekam z niecierpliwością na każdy kolejny tom serii głównej i pobocznych, i na pewno nie wyrzucam ich do kosza, nie palę i nei spiszcam w toalecie - choc nie raz już mi sie wyrwało "o ja pierd..., co autor znów nagrzmocił". Też mam wrażenie, że nowe pokolenie twóców tej serii nie czytało w ogóle poprzednich tomów "starego"Thorgala albo zrobili to tylko z jakiś streszczeń. To wszytko nie zmieni tego, że jest to komiks mojego dzieciństwa i na zawsze pozostanie w mym serduchu, a ja nadal chcę czytać o losach rodziny Aegirsson.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czemu od razu "wiadro pomyj"? Raczej krytyka, czasem ostra, czasem prześmiewcza, ale toć to zawsze prawo odbiorcy.
      Też mi ten komiks "siedzi w serduchu", dobry był. :(

      Usuń
  11. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  12. Zrobmy spotkanie.W nastepnym tygodniu? Warszawa.Przy Palacu Kultury na tych budach.Panie Kapralu zapraszam,chociaz nie wiem skad Pan jest.Ukyojin opowiedz nowego Thorgala.Twoja recenzja bedzie uczciwa

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    2. Mnie obecnie nie ma w Wawie ale dziękuję za propozycję. :)

      Usuń
    3. Dziękuję za zaproszenie, tylko że ja nie jestem fanem Thorgala, a Christy. Tzn. owszem, kupuję i czytam, spin-offy także, ale się nie podniecam :)

      Usuń
  13. Przepraszam za kolejny post, ale jestem wlasnie po kolejnym odsłuchu analizy tekstu kultury, tym razem traktującym o Grze o tron. ;) Nie uściśliłam tego wyżej, ale sądzę, że warto do tego wrócić. Niektórzy z Was, ktorzy odwiedzają te łamy, zapewne czują podobnie i może nawet trochę się wstydzą własnej postawy - dlaczego im przykro, źle, dlaczego pan Jakub nie pisze już recenzji (znamienne). Z drugiej strony są fani tacy jak Kapral, których dziwi, może nawet śmieszy postawa niektórych tutaj, bardzo emocjonalna i czasem nawet egzaltowana.
    To normalne zjawisko, związane z odbiorem kultury. Kultura ma wywoływać emocje a im lepsza, tym większe stany emocjonalne wytwarza w odbiorcach. Pod koniec XIX-go wieku ludzie masowo płacili za msze w intencji śp. Longinusa Podbipięty, postaci fikcyjnej z Ogniem i mieczem. Nie wspomnę tu o wielce zaangażowanych listach do autora Trylogii z żądaniami przeprowadzenia akcji inaczej, niż wymyślił autor. Wielbiciele Sherlocka Holmesa wręcz wymogli na autorze wskrzeszenie bohatera. Dzieje się tak właściwie od początku istnienia powieści bo ta, jako najbardziej angażująca bo długa i opowiadająca o problemach zwyczajnych ludzi, wyzwalała w ludziach potrzeby eskapistyczne - ucieczki w świat bohaterów a emocje, jakie przeżywali bohaterowie, były na tyle realistyczne, że stawały się wiarygodne.
    Szał związany z Thorgalem to jeszcze nic - przed chwilą słyszałam jak dorosły facet prawie płacze, że scenarzyści serialu w nielogiczny i krzywdzący dla bohatera sposób - co dokładnie wytłumaczył i logicznie podsumował - zniszczyli mu arc i uśmiercili w głupi sposób. A wtóruje mu cały legion równie niezadowolonych fanów. Są już nawet analizy poczytalności jednego z twórców, popierane terminologią naukową a petycja o ponowne napisanie finałowego sezonu ma ponad 1.600.000 podpisów (przy czym to bardziej sprzeciw niż wiara że się uda, co podkreśla pomysłodawca).
    Odbiorcy tekstów kultury, niezależnie od gatunku czy nośnika, inwestują nie tylko pieniądze. Co ważniejsze, inwestują także emocje. Ten stan może przypominać przeżycie religijne i już starożytni Gresy znali pojęcie idola - odbicia, które człowiek sakralizuje bo taką ma psychologiczną potrzebę. I o ile strata pieniędzy boli to zawód spowodowany zainwestowaniem emocji w coś, co drastycznie obniżyło jakość, podważyło zaufanie, boli chyba trochę bardziej.
    Wiem że to może wydać się dla wielu zabawne, nawet niedorzeczne, że można nazwać kogoś świrem czy oszołomem, ale tak jak trudno jest uwolnić sie od wiary, to czasem trudno (choć uważam, że w końcu należy) poradzić sobie z tego typu zawodem. Zdrowym jest nie uleganie temu za bardzo, ale wlasnie strony takie jak ta mogą kilku osobom pomóc wyrwać się z tej kulturalnej pułapki emocjonalnej. ;)
    Podkreślę - tak wlasnie działa sztuka i odrobina eskapizmu nikomu nie zaszkodziła. Muzyka, literatura, komiks, teatr, film mają wzbudzić w nas emocje. Im było wcześniej bliżej realizmu, im całość była spójniejsza, tym w przypadku zmiany konwencji, nielogiczności, błędów i uchybień wiecej zawodu i niezadowolenia.
    Pozdrawiam wszystkich. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    3. Chodzi o Grę o tron wlasnie, ktora powstawała na postawie cyklu powieści Pieśń lodu i ognia. W pewnym momencie książki się kończą (autor niby dalej posze ale wolno mu idzie) i scenarzyści poprowadzili akcję po swojemu. I stało się jak w przypadku Thorgala.
      Postać o ktorej wspomniałam to Stannis Baratheon, genialny strateg i wielki rycerz, któremu materiał książkowy skończył się na przygotowaniach do oblężenia miasta. No i scenarzyści postanowili zrobić z niego idiotę, palącego na stosie własne dziecko (że niby zwycięży jak spali, co było niedorzeczne, ale jakie szokujące bo się dziewczynka zgrillowała na oczach rodziców), któremu jedna wycieczka przeciwników z zamku zniszczyła całą konnicę, dlatego też pod mury poszedł z buta, kompletnie nieprzygotowany. Oblężenie to był jakiś dowcip, właściwie go nie było i ulubieniec wielu fanow zmarł bez słowa właściwie. Nawet nie pokazano jego śmierci. To było w sezonie piątym, o ile pamiętam.
      Po ostatnim sezonie (ósmym) podziały się takie jaja, że serio na miejscu scenarzystów wynajęłabym ochronę a konwenty fanów omijałaby szerokim łukiem. W dodatku Benioff i Weiss mają tworzyć kolejne Gwiezdne Wojny, więc i tamta grupa fanów jest na nich strasznie cięta i chcą bojkotować premierę.
      Lubię czytać i słuchać analizy literackie i filmowe. Wczoraj wlasnie zrobiłam sobie kolejny maraton po filmach amerykańskich fanów i nie przytoczę cytatów, bo są niecenzuralne.
      Tak to wlasnie działa, tak odbierana jest dobra kultura popularna, kiedy coś nie zagra.

      Usuń
    4. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
  14. Czytając wpisy i swoisty ekshibicjonizm piszących, zastanawiam się nad fenomenem Thorgala. Wiadomo, że idealizujemy przeszłość. To, co było jawi się nam jako wspaniała księga młodości, czyste, nieskalane źródło emocji. A przecież filmy w epoce naszego dorastania (piszę to ja, rocznik stanu wojennego) to nie były żadne arcydzieła, komiksy również. Obserwuję tutaj polskie "rozmodlenie" nad tytułem, który miał dostarczać rozrywki i przygód pokoleniu PRL. Czy mam płakać, że TSA dziś nie nagrywa już takich albumów jak kiedyś, że Piekarczyk robił za błazna w TV jako "Łowca talentów" w Bitwie na głosy ? Że kolejne filmy z komiksowych uniwersów z reguły zaniżają poziom, że jest deficyt aktorów z charyzmą, ludzi z pomysłami, że scenariusze kuleją, że nakręcili "po nowemu" Tron: Legacy, Sędziego Dredda, Robocopa, Star Trek i Star Wars? Że sięgną po Króla Lwa? Boże... Po co marnujecie energię w opozycji do tego, co nieuniknione? Strażnicy wartości i doznań. Jeśli chcecie własne scenariusze Thorgala, piszcie je, zagrajcie w RPG na żywo lub na forum PBF. Kto Wam zabroni, bądźcie twórczy. Ciekawe jak długo utrzymacie wysoki poziom i kto Was będzie czytał? To samo z Grą o Tron. Mierzi mnie marudzenie i narzekania. Jeśli "Trylogia" Sienkiewicza nie pasuje, rozegrajcie ją jako scenariusz do gry w Dzikie Pola RPG i zakończcie po swojemu. Trzeba się pogodzić z tym, że nowi autorzy będą sięgać po produkcje z lat 80, 90 tak jak muzycy czerpią garściami z dokonań innych... Może faktycznie bez obciążeń i kompleksów, a czasem nieudolnie. Niech próbują! Nikt nie zmusza nas odbiorców do czytania i oglądania. To nasze osobiste decyzje. Z forum o Thorgalu zrobiliście festiwal, kto bardziej zapłacze i przy okazji dowali twórcom. Aż strach pomyśleć, co będzie z nowym Wiedźminem? Też krytykanctwo? Nie piszcie już "Cierpień młodego Thorgala"... bądźcie kreatywni ;) Rozumiem, że pielęgnujecie w sobie
    'dziecko gwiazd", ale przychodzi czas, by dorosnąć... Forumowe płacze, nie zmienią rzeczywistości.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ukyojin wytłumaczyła, a ten brnie w swoje...

      Usuń
    2. @deszatie :)
      Krytykujemy SŁABE komiksy na stronie traktującej o serii, do której te komiksy się zaliczają. Już Robert A. von Ritter Ci to ładnie wyjaśnił. Krytykujemy bo możemy, bo krytyka tekstów kultury stanowi jeden z elementów nauk humanistycznych, jest stara jak cywilizacja i rozwija intelektualnie. Tropienie błędów, nieścisłości zwiększa nie tylko świadomość odbiorcy, ale także podnosi jego kompetencje w zakresie inteligencji emocjonalnej, psychologii a nawet logiki. To jest prawo odbiorcy, czytelnika, widza czy gracza, tak jak prawem konsumenta jest zwrócenie do sklepu uszkodzonego, przeterminowanego czy po prostu wadliwego produktu, za które wcześniej, nieswiadom tego faktu, w dobrej wierze zapłacił nieuczciwemu sprzedawcy.

      Ja nie wiem o co chodzi z "polskim rozmodleniem". Ja natomiast ośmielam się stwierdzić, że jako naród jesteśmy dość "sztywni". Jedynie w obszarach kojarzących się z "dorosłością" potrafimy przyznać, że targają nami emocje - czyli w sporcie lub w polityce - dlatego nikt się nie dziwi, że kuzyn ma w pokoju ołtarz z szalikiem ulubionej drużyny a wujek się znowu oburzył, bo ktoś sktytykował przy stole ulubioną partię. W obszarach abstrakcyjnych, takich jak odbiór tekstów kultury, czy kultury w ogóle, jesteśmy daleko za rozentuzjazmowanymi Amerykanami, którzy mają nawet słowo na określenie pasjonatów filmów, seriali, komiksów, gier komputerowych czy książek: geek. I geekami mogą być ludzie w każdym wieku, wielu z nich wychowawyało się, jak Ty i ja (urodzona przed stanem wojennym, gdyby to miało znaczenie) w latach osiemdziesiątych, kiedy u nas były Piątek z Pankracym i Czterej Pancerni (jak tv zadziałał, czasem nie było wizji a czasem fonii i kaplica) a u nich komiksy i serie o superbohaterach, seriale przygodowo-sensacyjne, MTV i to wszystko, czym potem dostaliśmy w głowę w latach 90-tych.

      Napisałam wyżej, że możesz tego nie rozumieć, ale nie mył krytyki z hejtem. Jeżeli nudzą Cię komentarze pod postami to nie czytaj. Może się zdarzyć, że scenarzysta, któremu płacą i który mieni się być profesjonalistą, znowu sprzeda nam trefny towar z pourywanymi wątkami (dziwny związek Aaricii z Lundgenem), głupimi bohaterami (zachowanie Aaricii w Louve) i dialogami, które nie mają nawet sensu (rozmowa o losach Aniela) i znowu zaczniemy narzekać, bo takie prawo recenzentów i odbiorców w ogóle.

      Tak, łykajmy wszystko jak młode foki i czujmy radość, że ktoś kontynuuje te serię, podziękujmy Yannowi że raczył sobie pozarabiać na tytule, do którego wiele osob ma sentyment i będą kupować w ciemno. Jeżeli reszta świata pójdzie w nasze ślady, zostaną nam same komiksowe Zenki Martyniuki, bo po co się starać, jak i się sprzeda.

      A przykład z "Trylogią" pochodzi z dziewiętnastego wieku, więc nie rozumiem jak ówcześni czytelnicy mieliby rozgrywać RPG. Podalam go aby podkreślić, że zaangażowanie emocjonalne to nie jest wynalazek nowy. To całkiem naturalny odruch świadomego odbiorcy, ktory zainwestował czas i emocje (vide autor bloga, ktory robi to najprawdopodobniej z pasji a nawet już nie pisze nowych recenzji).

      Nawet jeśli wszelkie emocje, oprócz naturalnego przywiązania do bliskich osób, są Ci obce, to zrozum, że ludzie są różni i mają różne poziomy wrażliwości. Znam takich, którzy będą się śmiać z fanów komiksów a za chwilę pobiegną przed tv przeżywać mecz, ktory zapewne zmieni ich życie. :)

      Usuń
    3. Dziewczyno urodzona przed stanem wojennym, miotasz się strasznie między "krytyką tekstów kultury, naukami humanistycznymi, cywilizacją i rozwojem intelektualnym", a "uszkodzonymi, przeterminowanymi i wadliwymi produktami". Zdecyduj się w końcu czy Thorgal jest dziełem sztuki czy produktem konsumpcyjnym typu jogurt. Bo jeżeli jest jogurtem, to skąd te rozedrgane emocje? A jeżeli jest dziełem sztuki, to wolałbym, żeby na jego temat wypowiadali się prawdziwi krytycy, a nie (za przeproszeniem) praczki.

      Usuń
    4. Chłopcze, po pierwsze trochę klasy zachowaj i nie wyskakuj z chamskimi odzywkami, bo z wyzywaniem się zapraszam do piaskownicy.
      Zastanów się nad tym czym jest przykład. Nie wiem czego nie zrozumiałeś z mojego postu? Ze czytelnicy maja prawo mieć oczekiwania co do jakości jak każdy inny konsument? Nawet jeśli to komiks a nie Sto lat samotności?
      Jesteś zarozumiały i niemiły. Najwidoczniej nie potrafisz rozmawiać z innymi bez chamskich wycieczek osobistych. Proponuję - nie czytaj moich postów i nie pisz do mnie. Ja z rozkoszą zrobię z Twoimi to samo.

      Usuń
    5. Yyy... a co konkretnie w moim komentarzu było "chamską odzywką", co "wyzywaniem się", a co "chamską wycieczką osobistą"? Błagam, odpowiedz ASAP, bo mnie ciekawość zeżre :)

      Usuń
    6. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    7. @Ukyojin
      Co do "Trylogii" to nie jest literatura najwyższych lotów, lecz tak silnie wdarła się w serca Polaków, iż wielu do dziś sądzi, że tak to właśnie wyglądało w owym czasie i w jasnogórskim klasztorze jest szabla z krwią Kmicica... ;) Ta i inne powieści ukazywały się w odcinkach, więc nie dziwi że ludzie mieli swoich wielbicieli, faworytów, przeżywali zawody, zarzucali pisarzowi błędy itp. taka książkowa "telenowela" tamtego okresu. Mieli prawo, aby krytykować, okoliczności były jednak inne i skala o mniejszym zasięgu niż współcześnie.
      Thorgal też niósł pocieszenie w trudnych czasach i jednako "krzepił serca" w trudnym momencie historii. Był jedyną taką serią z polskim autorem o europejskim zasięgu (proszę mnie poprawić jeśli się mylę). Ukyojin o to mi chodziło z "rozmodleniem". Mamy deficyt osiągnięć w wielu dziedzinach i budujemy sobie "świętości". Wiedźmin również jest takim dobrem narodowym i stąd pewnie tyle emocji jeszcze przed premierą serialu.
      Ale... żeby nie wyszło, że nie jestem wrażliwy, pozbawiony empatii i wszystko biorę na chłodno. Mam uczucia nie jestem bryłą lodu, jednak czas egzaltacji jest typowy dla niedojrzałego odbiorcy. Gram w forumowe pbf, w karcianki, klasyczne papierowe role-playing, lubię fantastykę,jeżdżę czasa,o na konwenty mimo to nie uważam się za wspomnianego przez Ciebie geeka. Kiedyś może dałbym się pociąć za sapkowego "wiedźmina", ale byłem nastolatkiem. Podobnie jest z muzyką, która w młodości kształtuje naszą osobowość i wrażliwość, stajemy się często "wyznawcami" niektórych zespołów i gatunków. Po latach spoglądamy na to nieco inaczej, ponieważ po nabraniu pewnego dystansu, jesteśmy mądrzejsi, ujawniamy w pełni siebie, dojrzewamy...

      Thorgali mam kilka na półce, zaraziłem nimi chrześniaka, kupując mu seryjnie zeszyty na urodziny. Od "Statku miecza" wróciłem do czytania. Serii pobocznych nie śledziłem wnikliwie poza młodością naszego bohatera, ostatnio też "Górę czasu" z Kriss. Owszem jest słabiej, bardzo nierówny poziom wydawnictw, ale nie potrafię zrozumieć tego forumowego larum i najazdów na autorów. Thorgalverse wcześniej było wyważone i przyjazne, teraz widzę za dużo lansu i szydery. Poczekajmy do następnego tomu i tyle. Może słabsze komiksy, zrekompensuje wszystkim lepszy serial, który (w co wierzę) powstanie? Jeśli poczuliście się urażeni moim poprzednim wpisem, to przepraszam. Do świata Thorgala można wracać na wiele sposobów, więc jeszcze raz zachęcam Was do tego.

      Usuń
    8. @Królestwo Scytów
      Daj spokój. :)

      @deszatie
      W sprawie reakcji to rozumiem Cię doskonale, co napisałam wyżej - to z boku JEST DZIWACZNE (wierz mi, ze środka też) i uważam, że nie można na dłuższą metę ulegać takim emocjom.
      Teraz już rozumiem o co chodziło z rozmodleniem i tu przyznaję rację, choć trzeba dodać, że polskie pojęcie narodowości jest troszkę wypaczone, bowiem wzrost owej świadomości w narodach europejskich przypadała wlasnie na XIX wiek, kiedy u nas wiadomo jak było.
      Amerykanie jednak nie mają naszych doświadczeń a mimo to są od nas o wiele bardziej radykalni w tych sprawach. Myślę, że to także kwestia wzrastania w popkulturze, która nasze roczniki ominęła (kluczowe lata 80-te). Popkultura łatwiej "wchodzi" (piszę to bez dumy) niż wysoka, więc częściej wyłącza intelekt a załącza emocje. Możemy (piszę o większości) się zachwycać wielką literaturą ale to z bohaterami tej nieco prostszej łatwiej się utożsamiać.
      Z Sienkiewiczem - pełna zgoda. ciekawą rzecz też podniosłeś - powieść w odcinkach. Moim zdaniem sporą rolę odgrywa tu czas. Jeżeli łykamy nawet najdłuższą powieść za jednym zamachem, mniej nas ona obchodzi niż tekst, z którym obcujemy czas dłuższy. Znowu ciekawą rzecz zauważyłam wśród "geeków" - w oczekiwaniu na kolejne części ci ludzie niemalże żyją tytułem (przynajmniej tak to wygląda, jeśli ktoś spędza długie godziny na analizach), wymyślają teorie i próbują zgadywać, jakie losy czekają bohaterów. To bardzo przywiązuje emocjonalnie i tym większy zawód, gdy zakończenie nie tyle nie będzie przystawać do ich życzeń (bo to już czyste szaleństwo) co rozczaruje choćby pod wględem fabularnym, na przykład imperatora z Gwiezdnych Wojen przypadkowo zabija na końcu bezimienny żołnierz rebelii, bo Luke miał problemy żołądkowe i utknął w toalecie a Vader próbował mu pomóc (choć na parodię się nadaje :D).
      Na pewno "geekostwo" u większości osób mija z czasem. U mnie nie minęło do końca i co poradzę, taki już ze mnie wrażliwy typek. Ani się tego pozbyć, ani nic, zostaje szukać pozytywów. ;)

      A co do Thorgala, to ominęlo Cię najlepsze. :) Z serca polecam serię Louve... Zaczyna się obiecująco a potem mamy istną autostradę do piekła absurdów i sztampy fabularnej. Albo nie, wycofuję się, po co masz sobie psuć humor,

      Sinozęby jest już albumem, w moim przekonaniu, lepszym i może pojawi się światełko w tunelu. Ale bohaterowie zostali "popsuci" bez żadnych konsekwencji fabularnych, z niezwykłej więzi w rodzinie Thorgala nic już nie zostało (Thorgal i Aaricia po drodze mieli innych partnerów, przy czym wprowadzono ich nagle i, jak w przypadku Aaricii, bez żadnej podbudowy emocjonalnej, przyczyny czy choćby jasnej dla czytelnika motywacji) i obawiam się, że Yann nie zechce jej odbudować bo albo mu na tym nie zależy, albo nie widzi w tym żadnego problemu, czyli główna oś fabularna straciła rację bytu. Zmieniono charaktery bohaterów i przemilczano skutki tych zmian, po czym lećmy dalej bo przygoda. Myślę że to najbardziej zdenerwowało niektórych odbiorców.

      A co do "szydery"... Ja mam taki styl pisania. :/ Przynaję, że z Aniela robiłam sobie tutaj żarty, bo naprawdę się rozczarowałam. To miał być album zamykający wątki a dostaliśmy słabe RPG z czymś w rodzaju epilogu (moją faworytką pozostaje Kriss, która dostała chyba jedną, góra dwie strony - weszła i wyszła i tyle ją widzieli). Lubię sobie żartować ale staram się nie obrażać ludzi, którym się to podobało (bo na pewno tacy byli). Nie jest moim celem "gnojenie" serii, choć w tym momencie trudno nie wprowadzić podziału na przed i po zmianie scenarzystów.
      Pozdrawiam!

      Usuń
    9. No i nie dowiedziałem się. A ty, kolego Scyto, sam się wynoś.

      Usuń
    10. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    11. Ja pomimo 44 lat na karku nadal jestem geekiem. Ba, nawet od ponad 2 lat bloga prowadzę... ;-) Także ten tego, z pewnych rzeczy nigdy się nie wyrasta.

      Usuń
  15. "Z forum o Thorgalu zrobiliście festiwal, kto bardziej zapłacze i przy okazji dowali twórcom." - czy w regulaminie Forum jest napisane, iż nie można płakać nad obłędnie niskim poziomem scenariuszy Thorgala? Czyżby regulamin nie dopuszczał krytykowania autorów za totalne pokpienie sprawy i za to, iż nawet nie sprawiają wrażenia, że im zależy? To absolutnie nie jest tak, że stare albumy są doskonałe bo postrzegamy je przez pryzmat wyidealizowanej przeszłości i sentymentów. Stare albumy są doskonałe pomimo o wiele uboższych możliwości jakimi dysponowali autorzy. Pan Rosiński nie był tak wprawnym rysownikiem i nie miał na swoim koncie dziesiątków albumów, Van Hamme nie dysponował możliwościami zapewniającymi należyty research (teraz scenarzyści mają internet - praktycznie nieograniczone archiwum będące źródłem inspiracji i to bez ruszania się z fotela). Mimo tego, rysunki są gorsze a scenariusze o wiele gorsze niż te sprzed kilkudziesięciu lat. To nie jest pogoń za przeszłością. To żal o niewiarygodne spłycenie serii, żal o obdarcie jej z godności (o tym, że seria grzeszy luźną dramaturgią nawet nie wspomnę). Kiedyś Thorgala czytali i młodzi i starzy. Teraz starzy czytając Thorgala, w najlepszym wypadku uśmiechają się z politowaniem, w najgorszym, ocierają pianę z dzioba. Thorgal stał się komiksem miałkim, bez scenariusza, serie poboczne podobnież (ratują je jedynie rysunki Surżenki). Scenarzyści nawet nie są w stanie wymyślić ciekawego imienia. To nie jest dowalanie autorom dla samego dowalenia, to nie jest hejt. To są pretensje, słuszne i uzasadnione a to czy ktoś dorosnął czy nie, nie ma tutaj nic do rzeczy.

    OdpowiedzUsuń
  16. Andrzej Ochal
    Do Pani Ukyojin - wielki szacunek za świetną, profesjonalną, czasem humorystyczną opinię o tomach Thorgala, które ostatnimi czasu zawodzą. Pani przekaz to kulturalna wersja mojego i wielu osób wkur...zdenerwowania się z tym co scenariusze Yanna robią z serią. Są pewne granice których nie powinno się przekraczać - w Thorgalu przekroczono ich wiele...czasem te zmiany „osobowości” bohaterów można by porównać do tego jakby Kapral z Kajko i Kokosza okazałby się szpiegiem Mirmiła albo wersja hardcorowa - Kleks Szarloty Pawel nie jest kleksem atramentu tylko denaturatu
    Jestem urodzony przed stanem wojennym, wkurzają mnie zmiany w scenariuszach Thorgala - nie wpływa to na moje całe życie ale mam prawo ocenić na forum które zostało do tego stworzone że moim skromnym zdaniem seria DOŁUJE!!!może to nieprawda ale to jest moje zdanie
    Pozdrawiam serdecznie wszystkich Forumowiczów bez względu na oceny serii.😀😀😀

    OdpowiedzUsuń
  17. I ja przyłączam się, jako niedzielny czytelnik tego forum i wielbiciel Thorgala od trzydziestu lat, do uznania dla Pani Ukyojin! Pani opinia jest mi najbliższa z tu prezentowanych.
    Z żalem to stwierdzam, ale znacznie chętniej wracam do pierwszych albumów Thorgala, mimo że właściwie znam je na pamięć, niż miałbym kupić te nowe.
    Grzechem serii dla jej wartości artystycznej było to, iż nie zakończono jej u szczytu formy (jak to było z Beatlesami, kabaretem Potem czy Arabellą), a coraz bardziej okazywało sie jasne, że jest to maszynka do zarabiania pieniędzy, zbyt dużych, by wartością nadrzędną miałby być wymiar artystyczny dzieła.
    Czy się na to obrazimy, czy nie, to już sprawa indywidualna.
    Ja zawsze będę pieścił w sobie wspomnienia dzieciństwa, kiedy z wypiekami na twarzy ganiałem na ramieniu Thorgala ponad Krainą Cieni, w kraju Qa, czy Northlandzie. A na współczesne historie, przez wzgląd na te dziecięce uniesienia, miłosiernie spuszczam zasłonę milczenia.

    OdpowiedzUsuń
  18. Ciekawa dyskusja się rozwinęła.

    Rozumiem wypowiedzi osób,które bardzo emocjonalnie opowiadają wspominają "stare dobre czasy".
    Sam odpływałem będąc młodym chłopcem,który fascynował się Wikingami,światem fantazji ale również traktował Thorgala na kształt "starszego brata". To on był pewnego rodzaju wzorem dla mnie,on wyznaczał kanon męskości i pokazywało,kim jest prawdziwy mężczyzna. Często było to wspominane,że Thorgal jest silny i odważny,ale równocześnie szukający pokoju,miłości i wolności.

    Do "Wilczycy" niemal każdy tom był swego rodzaju dziełem,kilka wg mnie jest słabszych lecz i tak są o wiele lepsze niż współczesne odcinki.
    To co się wydarzyło od 'Strażniczki kluczy' i początek powrotów starych bohaterów....Chyba wszystko już zostało powiedziane.
    I chyba nie zrozumiem,jak po majstersztykach 'Władca gór' czy 'Wilczycy' można stworzyć (albo skleić z tego co już było) takie coś...

    Pomimo wszystko czekam na stworzenie serialu,bo jestem wzrokowcem i nadal ta nutka ekscytacji ,która była we mnie kiedyś czytając jeszcze się tli.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Powroty starych bohaterów są wpisane niejako w poetykę dłuższych fabuł - nie ważne czy komiksowych, książkowych czy telewizyjnych. Same powroty jako takie to nie problem współczesnych Thorgali...

      Usuń
  19. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  20. Pomysł na fabułę nie jest zły ale obawiam się że Yann znów to popsuje, już Van Hamme u którego czuć było zmęczenie materiału napisałby to lepiej.

    OdpowiedzUsuń
  21. Zgadzam się,jednak w przypadku Thorgala w tamtym czasie,kiedy autorzy byli wg mnie w szczytowej formie i mieli świeże pomysły mogli rozwijać nowe scenariusze i pomysły.
    Do dzisiaj nie rozumiem,jak z najlepszego mrocznego albumu 'Wilczycy' zrobili nagle ' Strażczniczkę kluczy', która wizualnie i w scenariuszu wygląda jak bajka dla małych dzieci i zupełnie nie przypomina poprzednich albumów. Nie wspominając o słynnych powrotach....I to był początek końca.

    Poziom utrzymał album "Piętno wygnańców",tam wyczuwam stary dobry klimat-oczywiście to moja subiektywna opinia.

    Dawno temu,kiedy nie było dostępu do komiksów tak jak dzisiaj wręcz roznosiła mnie ciekawość,kiedy czytałem WILCZYCĘ i w zapowiedziach był kolejny tom. Zastanawiałem się,co działo się dalej i gdy w końcu odkryłem tę tajemnicę żałowałem,że sięgnąłem po 17 tom i kolejne....Naprawdę wiedząc i widząc to,co wiem dzisiaj wolałbym się zatrzymać na 16 zeszycie i żyć w nieświadomości,że Thorgal to Shaigan i że Kris jednak żyje:) Nie wspominając o innych zawiłościach.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Piętno Wygnańców oraz Korona Ogotaia to dwa ostatnie albumy o których na 100% mogę napisać, że są świetne. No i w Piętnie pojawia się moja ulubiona postać kobieca, Solveig. Kocham ją! ;)

      Usuń
  22. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń