Jacek Rozenek jest aktorem telewizyjnym, filmowym, teatralnym, pracuje także przy dubbingu. Użyczył swojego głosu między innymi Geraltowi w
grze "Wiedźmin". W przygotowywanej przez studio Sound Tropez dźwiękowej adaptacji komiksu "Thorgal" aktora usłyszymy w roli
Thorgala Aegirssona. A oto, co udało się od niego dowiedzieć po pierwszym
dniu nagrań:
Grając Thorgala
mierzysz się z legendą komiksu. Jakie to uczucie?
Nadchodzącej
porażki. (śmiech) Żartuję oczywiście. Wiesz co, nie zastanawiam
się. Aktorzy najczęściej nie myślą o czymś takim, bo jeżeli
traktują rolę jako mierzenie się z legendą, rzadko kiedy przynosi
to pożądane efekty. W ogóle trzeba lubić to, co się gra i myślę,
że "Thorgal" jest fajny. Jest też komiksem mojego
dzieciństwa, więc bardzo się cieszę, że mogę tego Thorgala
zagrać. To fantastyczne. Jest tylko jedna taka rzecz, ponieważ
wielu jest miłośników "Thorgala", którzy mają – tak jak
ja zresztą – wyrobione poprzez komiks pojęcie o tym, jaki on
jest. A teraz to jest inne medium, więc siłą rzeczy, żeby to była
najlepsza produkcja na świecie, będzie pewna grupa osób, która
jest tak bardzo przyzwyczajona do komiksu, że powie: "Nie, nie
ma sensu tego robić". Będzie też grupa osób, która będzie
absolutnie zachwycona tym, że to jest zrobione. I zgodnie z
rozkładem statystycznym Gaussa zostaje cały ten środek, około 75
procent osób, które zwrócą uwagę na jakość nagrania i wierzę
głęboko, że te 75 procent powie: "O
fajnie, świetnie, że to zrobiliście, naprawdę jest to dobre i
ciekawe i z przyjemnością tego słuchamy". I wtedy, jeżeli
tak będzie, to jakieś 85 procent do 90 będzie zadowolonych.
Powiedziałeś, że
czytałeś "Thorgala" jako dziecko. Czy mógłbyś
powiedzieć, które albumy są Twoimi ulubionymi?
O, tak to
bym chyba nie był w stanie powiedzieć. Pamiętam, że komiksy
kupowałem z wypiekami na twarzy, oczywiście w kioskach, a potem w
komisach, z książkami oczywiście, w antykwariatach. To takie czasy
były. Przy bazarze Różyckiego był taki mój ulubiony antykwariat
z komiksami, w którym kupowałem "Thorgala", "Kajko i
Kokosza", "Stawkę większą niż życie", "Janosika".
Mnóstwo miałem takich swoich ulubionych komiksów, a "Thorgal"
był oczywiście wyjątkowy. Drugi antykwariat był na ulicy
Kijowskiej, jeśli dobrze pamiętam. Ale najbardziej pamiętam ten
przy bazarze Różyckiego, tego pana w fartuchu, który jeszcze jak
wchodziłem, to już wiedział, co chcę. A chodziłem tam dosyć
często i polowałem na te swoje komiksy, więc on mnie znał i je
dla mnie przygotowywał. Ale zmierzam do tego, że mając tę górę
zeszytów "Thorgala" – no może nie aż tak wielką górę,
ale jednak – czytałem je na okrągło, więc trudno powiedzieć,
który jest mój ulubiony. Podobnie, jakbym miał powiedzieć, który
zeszyt "Stawki większej niż życie" albo "Janosika",
to też bym nie mógł się zdecydować. Mam obrazy przed oczami.
A teraz
czytasz komiksy?
Nie, teraz
już nie. Teraz to jest taki trochę sentymentalny powrót do
"Thorgala". I zaciekawiło mnie to po raz kolejny. Więc
wrócę, odświeżę sobie, zobaczę, co się obecnie dzieje na rynku
komiksowym, w którym kierunku to idzie.
Po
"Żywych trupach", w których grasz głównego bohatera,
"Thorgal" jest kolejnym komiksem przekładanym na
słuchowisko. Można powiedzieć, że to jest zupełne novum.
Jak Ty na to patrzysz jako aktor, który pracuje głosem i który
udzielał swojego głosu w licznych produkcjach.
Ja w ogóle
patrzę na ten zawód dosyć kreatywnie. Tak mi się wydaje. Także
nie tylko dobrze patrzę na to, że robimy komiksy, ale mamy z
Michałem Szolcem inne plany, które są jeszcze bardziej odjechane.
Nie tylko komiks można zrobić dźwiękowo. Jeśli chodzi o sferę
dźwięku, jestem z nią bardzo blisko od samego początku, od
akademii teatralnej. Pracowałem bardzo dużo w radio, nagrywałem,
reżyserowałem radio, w dubbingu też reżyserowałem bardzo dużo,
więc cały czas byłem blisko tego i ciągle szukałem nowych form
wyrazu. Uważam, że technicznie jesteśmy teraz do tego gotowi i
można zrobić dużo naprawdę ciekawych rzeczy z różnych mediów,
a radio ma jedną wielką może nie przewagę, ale zaletę,
mianowicie ogromną przestrzeń dla wyobraźni widza, czego nie daje
kino. Kino ma inne zalety. I w połączeniu z aktorami, z
wrażliwością aktorów i ciekawą literaturą, komiksową również,
poszerza bardzo tę wyobraźnię. To jest po prostu ciekawe przeżycie
dla tych ludzi, którzy lubią słuchać. Bo nie wszyscy lubią
słuchać. Niektórzy są wzrokowcami i niespecjalnie lubią powieści
czy słuchowiska. Ale ja lubię. Bardzo lubię. Dlatego też gram
dużo.
Czy jakoś
specjalnie przygotowywałeś się do roli Thorgala?
Oczywiście.
Wchodziłem do zamarzniętego jeziora, zakładałem kajdanki,
próbowałem się z nich wyrwać, biłem się z wilkami i tak
dalej... (uśmiech) Wiesz co, przeczytałem przede wszystkim po raz
kolejny "Thorgala", przeczytałem dialogi, które już
wcześniej były przygotowane, no i jeżdżąc myślałem,
zastanawiałem się, jak do tego w ogóle podejść. A oprócz tego
lata pracy aktorskiej, która jest taką trochę gimnastyką.
Jak Twoje
wrażenia po pierwszym dniu nagrań?
Bardzo
jestem ciekaw efektu końcowego. Zobaczymy, jak to wszystko będzie
wyglądało, bo widzisz, jak się przygotowuje do roli, w filmie na
przykład, no to przygotowując się do "Thorgala" można
by było pójść na siłownię, ćwiczyć. Masz wtedy czas, widzisz
te efekty. A tutaj nic takiego nie wyćwiczysz. Tu stajesz przed
mikrofonem i jest wyłącznie tekst i twoja wyobraźnia. Więc w tym
sensie tu potrzeba dużo treningu, takiego technicznego, przez lata,
który potem się kumuluje w doświadczeniu i takiej intuicji, czy
pójść w tą, czy w inną stronę. A o efektach dowiemy się
dopiero potem. Ludzie ocenią, czy to jest fajne, czy nie.
Jak grało
Ci się z Marysią i Sonią?
Bardzo dobrze. To świetne aktorki, więc dobrze się gra. Przyjemne jest czytać w takim towarzystwie.
Bardzo dobrze. To świetne aktorki, więc dobrze się gra. Przyjemne jest czytać w takim towarzystwie.
Dziękuję serdecznie za rozmowę.
Ja również.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz