fot. Piotr Rosiński |
Powiedz szczerze, korciło Cię, żeby którąś z prac zabrać do domu?
Tak, sepiowy szkic do okładki "Westernu" dosłownie wcisnął mnie w fotel. Olejna praca jest fantastyczna, wyzwaniem był dobór ramy dla tego obrazu, tym bardziej że został przywieziony do Muzeum jako jeden z ostatnich. Teraz prezentuje się fenomenalnie w prostej, czarnej ramie. Po cichu mogę dodać, że jedną z prac mam w zindywidualizowanym egzemplarzu katalogu do wystawy – na pierwszej stronie Grzegorz Rosiński narysował mi Thorgala.
Czytasz w ogóle komiksy?
Zaczęłam przed wystawą (śmiech). Jako element przygotowywania wystawy musiałam nadrobić zaległości – połknęłam "Zemstę Hrabiego Skarbka", kilka zeszytów "Thorgala" i inne.
A czytałaś komiksy jako mała dziewczynka?
Jasne, w tamtych czasach to sam wiesz, że nie było wielkiego wyboru – poza „Wieczorynką” komiksy były najlepszą rozrywką. "Tytus Romek i A’Tomek", "Kajko i Kokosz" – każdy odcinek pochłaniałam z zapartym tchem.
Skąd wziął się pomysł na wystawę Grzegorza Rosińskiego w Muzeum Regionalnym?
Mniej więcej 2 lata temu Grzegorz Rosiński gościł w Stalowej Woli z okazji przedsięwzięcia "Miasto Komiksów". Podczas tej wizyty spotkał się w Muzeum z panią dyrektor Lucyną Mizerą i tam powstał pomysł zorganizowania tej wystawy. Nie zapominajmy, że Grzegorz Rosiński urodził się w Stalowej Woli, więc to było oczywiste, że w naszym Muzeum powinna być jego wystawa..
Jak logistycznie wyglądało sprowadzenie tak bogatej ekspozycji do Stalowej Woli? Nikt jeszcze nie pokazywał tylu prac Mistrza w jednym miejscu.
Muszę przyznać, iż sama tylko logistyka była wyzwaniem, przede wszystkim ze względu na rozmiar i zawartość kolekcji – całość to pond 400 obiektów. Jak zauważyłeś, takiej wystawy Grzegorza Rosińskiego jeszcze nie było, więc począwszy od kwerendy i wyboru prac, przez jej wycenę i pozyskanie odpowiedniego ubezpieczenia, po wybór odpowiedniego specjalistycznego przewoźnika i sam transport prac ze Szwajcarii, wszystko trzeba było zorganizować od podstaw. Nie można tutaj zapomnieć również o ogromnej pomocy ze strony Piotra Rosińskiego, kuratora wystawy, a także o całym zespole pracowników Muzeum, a zwłaszcza o Monice Kuraś.
Organizacja takiej wystawy to dużo pracy?
Jak Ci mówiłam przed chwilą, samej logistyki był ogrom, oprócz tego jeszcze dochodzą kwestie związane z wcześniejszym doprecyzowaniem umowy, organizacją przestrzeni wystawienniczej, oprawą prac, etc. Osobnym, dużym przedsięwzięciem było przygotowanie plenerowej części wystawy. No i wydanie katalogu. A na drugi dzień po wernisażu zorganizowaliśmy kilkugodzinny event z udziałem naszych gości. Szczerze muszę przyznać, iż wszyscy zaangażowani nie mogli narzekać na nudę. Jednak efekt po wielokroć wynagradza cały włożony trud.
Spotkałaś się z jakimiś wyjątkowymi reakcjami ludzi na to, co pokazaliście?
Pozytywna reakcja prezydenta miasta była naprawdę mocna, kto był na otwarciu, ten potwierdzi. Na drugim biegunie są oczywiście zazdrośnicy z "wielkich" instytucji, dziwiący się, iż taki artysta, jak Grzegorz Rosiński, wystawia się właśnie w Stalowej Woli. Wracając do pozytywów, mnóstwo zwiedzających było zaskoczonych, że wielkie obrazy olejne o tematyce historycznej to też dzieła Rosińskiego.
Jak oceniasz frekwencję na wystawie? Są wakacje, ludzie jadą na wypoczynek, niekoniecznie do Muzeum...
Teraz jestem na urlopie, ale z tego, co do mnie dociera, wiem, że właśnie dzięki wakacjom przyjeżdżają ludzie z różnych stron Polski, specjalnie po to, żeby obejrzeć tę wystawę.
Ekspozycja trafi potem do Krakowa i Kielc, ale to Stalowa Wola była pierwsza...
Tak, to naturalne, przecież w życiu Grzegorza Rosińskiego Stalowa Wola też była pierwsza.
Czy jako koordynatorka wystawy będziesz wizytować oba te miejsca i czuwać nad wystawą?
Taki jest plan, przyszłość pokaże…
Oprócz wystawy w Muzeum, przygotowana została ekspozycja outdoorowa, wystawa plenerowa, na której można zobaczyć wielkoformatowe wydruki okładek z "Thorgala" i szkiców do serii. Skąd pomysł na tego typu przedsięwzięcie?
Na tej przestrzeni pokazywaliśmy już wielokrotnie wielkoformatowe wystawy docierając do zdecydowanie większej publiczności. "Thorgal" w tym wydaniu prezentuje się doskonale, mam nadzieję, że ci, którzy widzieli tę ekspozycję, zgodzą się ze mną – zwłaszcza wieczorem, kiedy każda plansza jest podświetlona i przestrzeń wystawy nabiera szczególnego charakteru.
Czy teraz, Twoim zdaniem, mieszkańcy Stalowej Woli lepiej kojarzą Thorgala?
No na pewno (śmiech), są już tacy co chcą, aby został na stałe w plenerze.
Uważasz, że umieszczanie sztuki w przestrzeni miejskiej to dobry pomysł?
Zdecydowanie, trzeba pokazywać nam wszystkim że Sztuka jest dla każdego.
Muzeum wydało również książkę, katalog wystawy, pod redakcją Wojciecha Birka. Skąd pomysł na to wydawnictwo?
Staramy się w Muzeum, aby każda nowa wystawa opatrzona była katalogiem, jeżeli pytasz, dlaczego Wojtek – to chyba nie muszę mówić, że nie ma lepszego specjalisty w tej dziedzinie.
Już na wernisażu zabrakło egzemplarzy katalogu. Jak to się stało?
Rzeczywiście, zainteresowanie przerosło nasze oczekiwania, teraz uzupełniliśmy zapasy, a drukarnia czeka w gotowości.
Wystawa będzie wisieć w muzeum jeszcze do 19 sierpnia. Jak byś zachęciła do jej obejrzenia tych, którzy jeszcze jej nie widzieli?
Tym, którzy myślą, iż znają już twórczość Grzegorza Rosińskiego przez pryzmat "Thorgala" i komiksu powiem, że będą bardzo zaskoczeni pracami olejnymi i ilustratorskimi. To tylko jeden z tysiąca powodów, jaki mogłabym podać.
Czy teraz planujesz zakup wszystkich komiksów z ilustracjami Grzegorza Rosińskiego? A może już je masz?
Raczej nie, ale gdybym wygrała w totka to ponegocjowałabym z Grzegorzem zakup kolekcji z wystawy (śmiech).
Dziękuję za rozmowę.
Czy wystawa zawita do Łodzi lub Warszawy?
OdpowiedzUsuńNie. Do Krakowa i Kielc.
OdpowiedzUsuń