Gdyby wydawnictwo Le Lombard nie zdecydowało
się porzucić projektu one-shotów
osadzonych w uniwersum "Thorgala", w zamyśle poświęconych
postaciom drugoplanowym pojawiającym się na planszach serii, "Golias" nigdy by nie powstał, a scenarzysta Serge Le Tendre i
rysownik Jérôme Lereculey byli autorami spin-offu
poświęconego zaciekłej
rywalizacji o tron królestwa Brek Zarith pomiędzy Galathornem i
Shardarem Mocarnym – obaj mieli znaczący wpływ na losy Thorgala
Aegirssona i jego rodziny. Tak się nie stało, a komiks
będący efektem ubocznym pracy nad wspomnianym przedsięwzięciem
raczej nie porywa.
Akcja
pierwszego albumu "Goliasa" rozgrywa się w antycznej Grecji na
wyspie Ankinoe. Dzięki cudownemu eliksirowi od nubijskiego maga,
królowi Farsalowi wreszcie udaje się doczekać potomka, który w
przyszłości ma zasiąść na tronie. Nie jest to w smak marzącemu
o objęciu władzy królewskiemu bratu, Polynosowi, w wyniku knowań
którego władca zapada na ciężką chorobę. Ocalić może go
jedynie magiczny kwiat z równie magicznego drzewa rosnącego w
odległej krainie. Zdobycia lekarstwa podejmuje się młody książę
Golias, ale jego wuj zrobi wszystko, by pokrzyżować plany młokosa.
Znany
z kultowego cyklu "W poszukiwaniu Ptaka Czasu" Serge Le Tendre
nieśpiesznie prowadzi akcję komiksu. Najpierw stara się zarysować
najważniejsze postaci, splatając ze sobą ich losy – począwszy
od szczeniackich zabaw Goliasa i jego konfliktu z kuzynem Varonem, na
spiskach Polynosa skończywszy – wreszcie konstruując podwaliny
pod wyprawę, której podejmie się tytułowy bohater, co ma być
chyba najistotniejszym elementem planowanej wstępnie na trzy albumy
serii. Motywacje bohaterów nie zawsze jednak wydają mi się
wiarygodne, nie czuję też dramaturgii przedstawionych wydarzeń.
Moim zdaniem, jest to warsztatowo dobra, ale tak naprawdę przeciętna
historia, której potencjał (kryjący się za podróżą w nieznane
i przypuszczalnie niesamowitych przygodach biorących w niej udział
bohaterów) prawdopodobnie będzie można zauważyć dopiero w drugim
albumie, jeśli w ogóle.
Szukając
w "Goliasie" nawiązań do świata "Thorgala", najbardziej
oczywista jest haniebna wręcz próba przejęcia tronu królestwa
Ankinoe przez Polynosa, będącego tutaj odpowiednikiem Shardara
Mocarnego, podłego człowieka, który nie cofnie się przed niczym,
by zrealizować swój cel. Jego syn Varon poniekąd przypomina
Veronara, zidiociałego i zniewieściałego fanfarona. Wreszcie
Golias to niemal wykapany Galathorn, w wyniku machinacji wuja
zmuszony do ucieczki z rodzinnej wyspy. I podobnie jak Galathorn,
Golias ma siostrę, o której względy zabiega natarczywy Varon.
Roztaczający opiekę nad królewskim synem mag Sarham, Nubijczyk,
zastępuje z kolei Wargana, parającego się magią towarzysza
Galathorna. Złudzenia nie pozostawia też położenie pałacu
królewskiego na Ankinoe, górującego nad zatoką, z potężnym
tarasem widokowym. To w zasadzie tyle, a w dodatku wymienione
podobieństwa są tak naprawdę bardzo powierzchowne. Chociażby
fakt, że Polynos jest po prostu złą postacią jakich wiele, a tym samym daleko
mu do Shardara Mocarnego, przedstawionego w "Thorgalu" nie tylko
jako wyrachowany morderca, ale także człowiek renesansu,
odkrywający naturę otaczającego go świata poprzez różnego
rodzaju badania i eksperymenty, świadomy natury swoich działań
tyran.
W
ogóle ciekaw jestem, jak wiele elementów pierwotnego pomysłu Serge
Le Tendre zmuszony był zmienić na potrzeby konstrukcji scenariusza "Goliasa", natomiast o ile łatwo dostrzegam wspomniane wyżej
analogie do świata "Thorgala", nie za bardzo widzę, na czym
miałby opierać się oryginalny pomysł rozwinięcia konfliktu
mającego miejsce w Brek Zarith. Zostało ono też chyba niefortunnie
i trochę na siłę zamienione na grecką wyspę Ankinoe. Czyżby
scenarzysta aż tak bardzo chciał uciec od scenerii europejskiego
średniowiecza, ewentualnych skojarzeń z "Thorgalem" i
zainteresować komiksem miłośników antyku? Wcale nie tak dawno Le
Tendre zrealizował dwa dyptyki osadzone w tej właśnie egzotyce – "La Gloire d’Héra" i "Tirésias" (oba narysował Christian
Rossi) – więc nie rozumiem jego decyzji.
Jeśli
chodzi o wizualny aspekt komiksu, mam nieodparte wrażenie, że
francuski rysownik nie do końca czuje klimat antycznej Grecji,
raczej umownie i trochę papierowo traktowanej chyba nawet przez
samego scenarzystę. Jego rysunki wyglądają zdecydowanie lepiej w
bardziej klasycznej historii fantasy pod tytułem "Wollodrin",
osadzonej w typowej dla tego gatunku scenerii. Po prostu wyspa
Ankinoe i jej mieszkańcy nie są w tym względzie zbyt wiarygodni.
Do gustu nie przypadł mi też sam Golias, blondwłosy młodzian z
szeroką szczęką. Nie jest to postać, której gotów jestem
kibicować. Jérôme Lereculey reprezentuje klasyczną europejską
szkołę komiksu, na rysunkach dąży do realizmu, w kilku miejscach
decyduje się na ciekawe kadrowanie, umie zbudować oryginalną
scenerię, potrafi też zarysować żywe emocje na twarzach bohaterów
i chyba najlepiej wychodzi mi to w przypadku Polynosa, w którym
rzeczywiście mogę dostrzec cechy Shardara. Niestety całości
brakuje trochę wyrazu, może nawet dopracowania poszczególnych
plansz. Wydaje mi się też, że kładzione przy użyciu komputera
kolory, szczególnie w scenach mających miejsce w nocy, szkodzą im.
Jest poprawnie, ale mnie to nie przekonuje. Nie potrafię też sobie
wyobrazić miejsc i postaci znanych z plansz "Thorgala"
rysowanych w ten sposób.
Trudno
przewidywać, czy opowiedziane przez Le Tendre'a losy księcia
Galathorna byłyby ciekawsze od losów księcia Goliasa, bo o tym, że
byłyby trochę inne, jestem przekonany. Natomiast w takiej postaci
bym ich „nie kupił”, dlatego trudno mi żałować
niewykorzystanego potencjału rozgrywki o tron królestwa Brek
Zarith. "Golias" to komiks z gatunku fantasy dla niewybrednego
czytelnika, nie wzbudza we mnie większych emocji. Oczywiście, gdyby
była to historia nawiązująca do "Thorgala", byłoby zgoła
inaczej, ale jeśli zostałaby opowiedziana w takiej formie, miałbym
wobec niej dużo zastrzeżeń.
"Golias" tom 1: "Le roi perdu"
Scenariusz: Serge Le TendreRysunki: Jérôme Lereculey
Kolory: Stambecco
Wydawnictwo: Le Lombard
Data publikacji: 09.2012
Liczba stron: 46
Oprawa: twarda
Cena: 14.45€
Wielka szkoda, że nie doszło do tzw "One shotów". Postać Galathorna i Shardara "zasługuje" na osobny album/2-3 albumy. Poza tym te postacie, które miały być w tej serii: Tjahzi, Alinoe i Drewniana Noga. Fajnie by było poczytać o Tjallu...czy innych postaciach: rodzicach Thorgala, Xinjinach...Fajnie by było żeby po 36 Thorgalu powstała też seria o Jolanie (6-7 Thorgali w roku-marzenie :)))))))))))
OdpowiedzUsuńCiągle mnie zastanawia, dlaczego Lombard zaczął wydawać syf...
OdpowiedzUsuńLombardu pieniądze, niech wydaje co chce. Nie ma przymusu kupować i czytać.
OdpowiedzUsuń